piątek, 30 listopada 2012

Aktualizacja włosów - listopad 2012 r.

Kolejny wpis z serii. Przedstawię Wam moje włosowe postępy lub ich brak :P a także pielęgnację, która się do tego przyczyniła ;)

Stan włosów w poprzednim miesiącu

31.10.2012 : 50 cm



Stan włosów na dzień 30.11.2012



Długość 30.11.2012 : 51,3 cm

Włosy niestylizowane, rozczesane po wysuszeniu. Są fale mimo braku jakiejkolwiek stylizacji ;) Może coś z nich będzie :P


Po prostej stylizacji - na suche włosy nałożyłam żel lniany i ugniatałam. Powyższe zdjecia są po częściowy odgnieceniu żelu.

Suplementy


01-08.11.2012 napar z pokrzywy, wit. A+E, B kompleks
09-17.11.2012 napar z pokrzywy, wit. B kompleks
18-30.11.2012 napar z pokrzywy z dodatkiem bratka lub brzozy - cały listopad z małymi przerwami

Picie naparu pokrzywy to już mój rytuał :)


Szczegółowa pielęgnacja i kosmetyki, jakich używałam

Szampon do codziennego mycia:

* Babydream

Babydream używałam cały miesiąc. Każde mycie było metodą OMO z balsamem Romantic Anti-Age w roli pierwszego O. Balsam w litrowej butli z pompką kosztuje 10 zł, więc kupiłam go specjalnie w tym celu. Nakładam go na mokre włosi i skalp a następnie masuję w celu oczyszczenia. Przy spłukiwaniu wszelkie splątania na włosach rozczesuję bezproblemowo ręką. Po spłukaniu nakładam jeszcze raz balsam, ale na samą długość aby ograniczyć plątanie, a skalp myję Babydreamem. Zgrany duet ;)

Szampon oczyszczający:

* Barwa, Czarna Rzepa (raz na tydzień lub dwa) w sumie: 1 x 
* rosyjskie mydełko dziegciowe x1


Barwy użyłam tylko raz profilaktycznie, aby zmyć silikony przed hennowaniem. Zakupiłam z myślą o walce z trądzikiem mydło dziegciowe i postanowiłam przetestować na włosach. Oczyszcza świetnie, dobrze się pieni. Użyłam tylko raz i włosy były takie, jak po Barwie.

Odżywki przed myciem:

* przed myciem odż. drożdżowa z różnymi dodatkami 3x

Odżywkę drożdżową nadal bardzo lubię, dodawałam do niej mleko/śmietanę, olej rycynowy, czasem kolagen z elastyna lub zieloną glinkę. Aby nadać jej konsystencję dodawałam maskę - sprawdził się Lorys, który ładnie pachnie i zabijał fetorek drożdży ;)

Odżywki d/s:


* Bingo shea 7x
* Romantic Anti-Age 4x
* Goldwell balsam Rich Repair x1
* Lorys 1x
* Balsam specjalny Agafii 8x na skalp solo lub rozcieńczony tonikiem Ziaja z placentą i spiruliną

Bingo shea skończyłam, z dodatkami całkiem nieźle sprawdzała się na moich włosach - oczywiście z dala od skalpu, gdyż powodowała przyklap. Zapach mnie męczył i drażnił nos. Jest tania, ale wolę Bingo kaszmir, która nałożona solo pozostawiała lekkie włosy. Po skończeniu używałam maskę Romantic Anti-Age. całkiem nieźle się spisuje, dorwałam ją w promocji za 7 zł z groszami i co najważniejsze ma przyjemny skład i delikatny zapach. Może będzie w stanie dorównać Bingo kaszmir? ;) Cały czas walczyłam z wypadaniem włosów stosując balsam specjalny Agafii z placentą i spiruliną lub solo. Delikatnie obciąża, ale świetnie nabłyszcza włosy. Nie zauważyłam wybitnego wpływu na wypadanie. Gąszcz babyhair pojawił się dopiero, gdy zaczęłam stosować ampułki Joanna Rzepa ;)
Lorysa użyłam raz, gdyż chciałam wygładzić włosy. Jest to idealna odżywka prostująca. Jeśli oczywiście ktoś na to liczy :P Ja wolę fale, więc pobawiłam się nią raz ;)
Goldwell użyłam do przetestowania zaraz po otrzymaniu. Zapowiada się ciekawie, ale boję się alkoholu w składzie i ciężkiego silikonu. Będę ją stosować max raz w tygodniu lub gdy zauważę przesuszenie, gdyż pomimo tych dwóch mankamentów skład ma bardzo bogaty ;)

Odżywki b/s:

*joanna 12x
* kuracja z olejkiem arganowym Marion 13x
* spray Marion ocet z malin - ostatni raz :(
* Shauma, Odbudowa i pielęgnacja, spray bez spłukiwania - spray 5x

Joanna jest uzupełnieniem pielęgnacji, gdy nie mam czasu na odżywkę d/s, gdy używałam intensywnej maski przed myciem lub gdy użyłam tylko lekkiej odżywki d/s. Jej wydajność jest zabójcza :P Resztki przelałam do buteleczki 50 ml i niewiele ubywa :P Cały czas dodaję do niej kilka kropli olejku kokosowego - dzięki temu mogę stosować go po myciu ;)
Obecnie rolę jedwabiu, jako zabezpieczenia końców pełni Marion kuracja 7 efektów z olejkiem arganowym. Jest lżejsza i rzadsza niż jedwab Naturasilk Mariona, ale ma fajny złoty kolor i zapach wanilii :D Jest wydajny i nie obciąża.
Nadal używam spray jako zabezpieczenie końców najkrótszej warstwy włosów i po skończeniu Marion Ocet z malin postawiłam na coś cięższego - Schauma z kokosem i shea. Pachnie pięknie, jest wydajny - może obciążać, więc psikanie na prawo i lewo, co uskuteczniałam z Marionem, nie wchodzi w grę. Wystarczą 3-4 psiknięcia na całą głowę, psikanie na suche włosy wymaga jeszcze większej oszczędności. Spray ten ma postać lekkiego mleczka a nie kolorowej wody jak Marion ;)


Olejowanie:

* olejowanie  na suche włosy na noc kokos z BD na długość i/lub nie olejek łopianowy GP ze skrzypem na skalp x7
* olejek łopianowy GP ze skrzypem polnym na skalp na całą noc lub przed myciem na 0,5-2h
* olejowanie na domowy spray-odżywkę na noc BD na długość x1po hennie
* olejowanie na sucho na noc BD na długość x1
Staram się olejować na sucho, aby docenić właściwości samego oleju a nie odżywki, którą nakładałam pod olej. Sposób się sprawdza, włosy są elastyczne, lśniące ale lżejsze niż po olejowaniu na mokro. Olej zatrzymywał więcej wody we włosie, więc tym bardziej były obciążone. Tylko raz po hennie zauważyłam przesusz włosów, więc spryskałam domowym sprayem (woda, odżywka, gliceryna, kolagen z elastyną) i nałożyłam oliwkę Babydream. Zaraz po hennie postanowiłam nie używać mocno wnikającego kokosa. Tak w razie czego, żeby nie skrócić żywotności koloru ;)

Wcierka:

* Joanna Rzepa, ampułki wzmacniające 14x

 Po zachwytach kuracją Joanna Rzepa kilka miesięcy temu postanowiłam przetestować ampułki. Nie zawiodłam się! Mija miesiąc, jeszcze pozostał płyn na kilka użyć a ja już jestem zachwycona! Przetłuszczanie utrzymuje w normie, myję co 2 dni a co najważniejsze: stado babyhair kuje mnie w palce, jak dotykam skalpu :) Znowu się nie zawiodłam, myślałam, ze pierwsza wcierka super zadziałała bo wcześniej nie używałam niczego innego, a tu po kilku miesiącach i butelkach innych wcierek Rzepka wybija się ponad przeciętność ;) Szczegółowa analiza wkrótce ;)

Inne:

1) farbowanie henną Mumtaz z czerwoną papryką - recenzja i efekty
2) laminowanie żelatyną z Balsamem Agafii specjalnym 1x
3) płukanka z wodą brzozową Isany i octem jabłkowym1x

Farbowanie jak co miesiąc, ale kombinuję z dodatkami ;)
Laminowanie wykonuję też raz na jakiś czas, ze względu na czasochłonność zabiegu niestety tylko raz udało mi się go wykonać w listopadzie. Efekt podoba mi sie nadal, będę praktykować dalej, może uda mi się częściej ;) Stosuję metodę po myciu - mieszam z odżywką i trzymam na włosach godzinę, potem spłukuję.
Płukankę użyłam dwa razy :P Wiem, wiem - powinnam częściej :P Ładnie nabłyszcza włosy.

środa, 28 listopada 2012

Historia moich włosów sprzed włosomaniactwa

2007

Włosy nietknięte chemią, farbowane Venitą w proszku :) Sielanka :)


 

 2009

Włosy w 2009 roku - stale hennowane, zaczynają pomału odrastać po trwałej. Burza rudych loczków - to co lubię najbardziej. Tylko mały problem - końce rozdzielały się na wiele części i kruszyły :P




Pod koniec 2009 włosy nie nadawały się do rozpuszczenia - odrosty proste, końce spuszone i połamane.


 2010

Musiałam coś  tym zrobić...Większość włosów po trwałej ścięłam w maju 2010, pozostały może ze 3 cm, które bez większego problemu mogłam wyprostować na szczotce. Jednak fryzura nie była twarzowa, ciężko było ją ułożyć, byle opaska czy założenie za ucho powodowało dziwne odgniecenia. Poza tym zwłaszcza przy koniach włosy strasznie przeszkadzały, leciały do oczu. Zazwyczaj posiłkowałam się opaską, co nie wyglądało zbyt estetycznie niestety.


2011

Włosy jeszcze kilkakrotnie obcinałam cieniując coraz mocniej. Najkrótsza warstwa sięgała ledwo do początku ucha, ale dół pozostawał dłuższy. Włosy były wycieniowane perfekcyjnie - trafiłam na świetną fryzjerkę. Jedynie suszarka była mi potrzebna, żeby je ładnie ułożyć. Ale żeby związać to już stado spinek i gumka :P

 Baz spinek robił mi się z tyłu głowy śliczny poziomy przedziałek :) I tak na 2011 roku zakończyłam regularne strzyżenie, aby od 2012 zacząć zapuszczanie ;) Przypomniało mi się, że lubię długie włosy :D













2012

 
 I tak moje włosy stopniowo rosły (razem ze źrebakiem, który jest na poprzednich zdjęciach). I zaczęło się włosomaniactwo a wraz z nim Moja włosowa historia ;)




I tak oto przemyciłam do bloga moją drugą pasję - konie :)

Pozdrawiam i trzymajcie się cieplutko! Wg prognoz niedługo będzie zima:



Nie dajcie się! Byle do wiosny:


:)

wtorek, 27 listopada 2012

Loczki bez fatygi cz. 2 : Warkocz francuski

Czas na kolejny sposób na pokręcenie włosów bez użycia skomplikowanych "sprzętów". Potrzebne są jedynie gumki do włosów i czas. Jedynie dla przyspieszenia czy utrwalenia efektu możemy wspomóc się suszarką ;)

Część pierwszą z koczkiem-ślimaczkiem podwójnym znajdziecie TU.

Warkocz francuski


Warkocz zaplotłam wieczorem po wysuszeniu włosów i poszłam spać. Rano wspomniany warkocz wyglądał tak:





 Zwraca uwagę fachowość zaplecenia francuza - śliczne pasemko wyglądające jakby było doczepione :P Zdecydowanie powinnam dobieranie zakończyć wcześniej, w efekcie pozostały proste pasma.

Fale są całkiem ładne, zaczynają się wysoko, ale z powodu zbyt późnego zakończenia dobierania pozostało proste pasmo. Najlepiej w końce wgnieść mocny żel, aby proste końce nie odróżniały się zbytnio od reszty ;) Przy prawidłowym zapleceniu (moje włosy są cieniowane co znacznie utrudnia mi to zadanie) za gumką powinny pozostać końce długość 3-5 cm. Im mniej - tym lepiej i fale będą niemal do końca włosów ;)

Zaletą tego sposobu jest fakt, że elegancko zapleciony warkocz może posłużyć jako fryzura do wyjścia. Zwłaszcza teraz przy czapkach, szalikach i wietrze nasza misterna fryzura z fal może ulec zniszczeniu zanim dotrzemy do pracy/szkoły. Warkocz możemy rano poprawić, jeśli tego wymaga, a rozpleść dopiero po dotarciu na miejsce i zdjęciu czapki, czy szalika ;) Ponadto zaplecione włosy są w mniejszym stopniu narażone na uszkodzenia mechaniczne ;)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Farbowanie henną Mumtaz i papryką słodką 25.11.2012 r.

Postanowiłam przetestować patent z czerwoną papryką podczas hennowania. Nie zrezygnowałam też z odżywczej placenty i spiruliny, które sprawdziły się przy poprzednim farbowaniu.


Składniki mieszanki wybuchowej:

ok. 40g henny Mumtaz
ok. 10-15g czerwonej słodkiej papryki w proszku
pół łyżeczki placenty
pół łyżeczki spiruliny
gotowy sok z cytryny: tzw cytrynka do herbaty

Mieszankę trzymałam na włosach 3 godziny (oglądałam  film). Żadnego podrażnienia nie odnotowałam ;) Przez 24 h nie będę używać żadnych odżywek czy szamponów do włosów.

Efekty:


Włosy nabrały intensywniejszego rudozłotego odcienia. Zwłaszcza te jaśniejsze (przy twarzy i końce rozjaśnione słońcem i nieszczęsnym chemicznym farbowaniem). Poprzednio użyłam takiej samej mieszanki, ale z octem i bez papryki. Kolor bardziej wpadał w kasztan, połysk był rudy. Teraz włosy są jaśniejsze, możliwe, że swój udział, oprócz papryki, miała cytryna i 3h trzymania na włosach :P Efekt bardzo mi się podoba - podejrzewam, że będzie szybciej się zmywać, ale i tak było warto :)

Przed farbowaniem:


 w świetle dziennym


 
nasada włosów, zdjęcie z lampą





Po farbowaniu:

 w świetle dziennym, żółciutkie babyhairy :)


 w słońcu - lśnią jak złoto :D



Efekt ogólny - są jaśniejsze w porównaniu do poprzednich (sama henna Mumtaz z cytryną oraz Mumtaz z Venitą kasztan zalane octem jabłkowym). Ostatnio narzekałam na przyciemnienie, więc tym bardziej jestem zadowolona ;)

Porównując poprzednie hennowania Mumtaz zauważyłam, że henna zalana octem jabłkowym daje delikatnie ciemniejszy odcień z rudo-bordowym połyskiem. Ta sama henna zalana cytrynką daje odcień jaśniejszy z rudo-złotym połyskiem. Dodatek słodkiej papryki powoduje jeszcze intensywniejszy złoty połysk ;) Jedna henna a różne efekty. Same widzicie jak duży wpływ mają dodatki ;)

piątek, 23 listopada 2012

Rozdanie u Hinaty :)

Zbliżają się Święta i Mikołajki, więc chętnie sprawiamy sobie prezenty. Z tej okazji Hinata przygotowała świąteczne rozdanie.
Do wygrania są 2 zestawy zawierające pełnowymiarowe produkty i kilka ciekawych odlewek. Ja wybrałam:

Zestaw II:


- nowe opakowanie olejku łopianowego Green Pharmacy ze skrzypem polnym
- nowe opakowanie jedwabiu firmy Biosilk
- maska Kallos Midollo & Placenta - odlewka o pojemności ok. 120 ml
- olej musztardowy - odlewka o pojemności ok. 25 ml
- szampon BingoSpa z bawełną, żeń-szeniem i elastyną - odlewka o pojemności ok. 100 ml
- serum wygładzająco-regenerujące do końcówek włosów Joanna z apteczki babuni - odlewka ok. 10 ml
- maska BingoSpa z elastyną mleczną - odlewka o pojemności ok. 120 ml
- maska Stapiz Sleek Line Repair - odlewka o pojemności ok. 100 ml

Bardzo ciekawa jestem tych produktów. Ostatnio zastanawiam się nad wyborem maski do włosów, myślałam nad Sleek Line, ale w sklepie fryzjerskim mięli tylko litrowe słoje, podobnie Placentę. Łatwiej sprawa ma się z Bingo, ale przy tak ogromnej różnorodności masek ciężko się zdecydować. Dlatego właśnie uwielbiam rozdania odlewkowe - im więcej produktów, tym lepiej ;) Przetestuję, sprawdzę i bez stresu kupię pełnowymiarowe opakowanie ;)

Polecam zajrzeć na stronkę z rozdaniem - może jeden z zestawów Was zainteresuje ;) Poza tym jeśli nie znacie jeszcze bloga Hinaty to tym bardziej warto poczytać jej sposoby walki o piękne włosy. 

Pozdrawiam Was serdecznie i ciepło :D

Ożywiamy kolor - czerwona papryka

Na blogu Hinaty znalazłam post o naturalnym ożywianiu rudych odcieni włosów. W związku z tym, że włosy ostatnio mi ciemnieją to postanowiłam odpuścić płukanki i intensywnie zadziałać czerwoną papryką w proszku.


Składniki:

* maska Romantic
* kolagen z elastyną
* placenta
* czerwona papryka łagodna w proszku.



Maskę nałożyłam po myciu włosów na ok godzinę pod czepek i ręcznik. Po tym czasie zmyłam i wysuszyłam włosy.

Efekty:

* wanna zafarbowała na pomarańczowo
* czepek zafarbował
* włosy niestety nie :P Po wysuszeniu bardzo intensywnie przyglądałam się włosom i wypatrzyłam może leciutki złotawy połysk.

Możliwe, że efekt będzie widoczny po kilkukrotnym zastosowaniu papryki. Na pewno jaśniejsze włosy mogą zareagować silniej. Biała wanna i kubeczek, a nawet czepek ciężko było domyć z pomarańczowych plam :D Kolejnym razem dodam paprykę do henny (czas kolejnego farbowania już nadchodzi). Ciekawa jestem czy nieco zmieni odcień, jaki daje henna? Zobaczymy ;)


czwartek, 22 listopada 2012

"Wyciskamy" skręt z włosów - informacje i pierwsza próba

Falowane włosy są trudne do rozgryzienia przez początkujące włosomaniaczki. Nie mamy loków, ale gładkiej tafli też nie. A co mamy - powyginane końce. A to pech :/ Trzeba prostować prostownicą lub kręcić? Nie! Trzeba poznać nasze włosy, jakie na prawdę są, nauczyć się je pielęgnować i stylizować oraz, co najważniejsze, pokochać! :) 

Na początek musimy poczytać o rodzajach skrętu, właściwej pielęgnacji, środkach czy zabiegach, które rozluźniają skręt i utrudniają ułożenie ładnej fali. Ja wiedzę czerpałam od doświadczonych blogerek - konkretnie z ich postów oraz wizażu:

Mysia:
I Ty możesz mieć fale. Sprawdź to! TYP 2a/b
Faluj z Mysią. Stylizacja włosów w fale
Żelazne zasady suszenia kręconych/falowanych włosów
Fale krok po kroku. Instruktaż
Wasze włosy u Mysi. Delikatne fale Oli

Czarownicująca (nazywana również Wiedźmą):
Wszystkie faliste wpisy  (Wiedźma oddzielną zakładkę nawet stworzyła, tak popularny jest obecnie ten temat :)
Pokochaj swoje fale: jak rozpoznać, jak pielęgnować
Fale: stylizacja i czesanie
Fale: techniki stylizacji

Anwen:
Ciąg dalszy walki o fale
Jak używam dyfuzora?

Maliniarka:
Stylizacja włosów


Powyższe wpisy są bardzo konkretne, obrazowe i pomocne dla falowanych laików z opornymi włosami :)

Ogólny plan działania powinien wyglądać tak:

1) Oczyszczamy włosy z nagromadzonych substancji: silikonów, pg i innych. Lekkie włosy łatwiej złapią i utrzymają skręt niż opadające pod ciężarem smutne strąki ;) Zwłaszcza jest to istotne przy pierwszych próbach. Nie musimy już na zawsze rezygnować z silikonów - gdy włosy nauczą się skrętu a Wy nauczycie się je stylizować możecie stopniowo i po troszku wprowadzać produkty z silikonami do zabezpieczania końców.

2) Nawilżamy i odżywiamy włosy. Suche i zniszczone włosy nie falują tylko się puszą. Musimy zadbać o ich stan. Oczywiście wszystko z umiarem - trzeba zachować odpowiednią proporcję protein i substancji nawilżających, ale o tym poczytajcie na przykład TU. Najlepiej zapoznać się z FAQ dla kręconowłosych.
Nie musicie od razu rygorystycznie przechodzić na metodę Curly Girl, ale warto zaczerpnąć nieco wiedzy ;)

3) Próbujemy dwóch metody stylizacji wg powyższych postów: dla włosów, które dość wyraźnie zdradzają zadatki na fale polecam metodę Mysi, a włosy ledwo wywijające się na końcach, łatwe do ułożenia, ale także skłonne do odginania się od gumek, spinek i założenia za ucho (czyli moje włosy), będą potrzebowały bardziej radykalnych środków opisanych u Wiedźmy.

4) Nie zrażamy się początkowym niepowodzeniem, próbujemy dalej. Jak jedna metoda zawiodła (po kilku próbach), możecie sięgnąć po drugą. Może żel lub pianka są za słabe, może za krótko suszyłyście? Jeśli Wasze włosy zdradzają skłonność do fal to na pewno coś z nich można zrobić ;) Wiadomo, ze stylizacja jest czasochłonna, ale przy małym zapasie czasowym warto się pobawić i przeszkolić nasze włosy w falowaniu ;)
 

 Poniżej moja pierwsza próba :D Zabawa akurat na dłuuugie zimowe popołudnie - kilka miesięcy na próby przede mną. Niestety nie była w 100% fachowa, ale już pierwsze koty za płoty :)


Próba I 14.11.2012 r.:


1) Mycie BD, mocniejsze oczyszczanie nie było konieczne - myłam włosy 2 mycia wcześniej oczyszczającym mydełkiem, nakładałam minimalne ilości silikonów (spryskałam raz sprayem Schauma)

2) Odżywka d/s - maska Romantic ze zmywalnym wodą silikonem

3) Odżywka b/s - Joanna len i rumianek wgnieciona w ociekające wodą włosy. Wygniatałam włosy do momentu , aż przestała z nich kapać woda.

4) Stylizacja:

  a) nałożyłam żel (z Lidla Cien męski zielony bez alkoholu) wgniatając do jak odżywkę b/s we włosy. Wygniatałam kilka minut. Następnie zastosowałam plunking: położyłam bawełnianą koszulkę na półeczce, na niej ułożyłam włosy i zawinęłam turbanik. Włosy były jeszcze bardzo mokre, więc na to nałożyłam jeszcze turban z dużego ręcznika, który dodatkowo stabilizował całość. Chodziłam tak ok. 20 min (robiłam w tym czasie sałatkę)

  b) zdjęłam turban, wygniotłam włosy i wtarłam w skalp Joanna Rzepa ampułki (cel nr 1 to porost :P). Wcieranie spowodowało rozbicie włosów na cieńsze pasma i rozprostowanie ich :/ Mój pierwszy błąd.

  c) suszenie - nie posiadam dyfuzora, więc musiałam posłużyć się ręką. Dołożyłam jeszcze żelu wgniatając go w pasma i przystąpiłam do suszenia. Układałam włosy na ręku, dociskałam do głowy i włączałam suszarkę z lekko ciepłym nawiewem. Po ok 2 minutach włączałam zimny nawiew i jak ostygły to odstawiałam suszarkę, chwilę trzymałam włosy a następnie delikatnie puszczałam. Pasmo po pasmie wysuszyłam całą głowę wracając kilkakrotnie do pierwszych pasm skracając czas suszenia poszczególnych partii, gdyż już mdlała mi ręka :P Włosy pozostały lekko wilgotne z tyłu głowy. Zostawiłam je w spokoju na 15 minut i odgniotłam delikatnie żel.

Zaraz po wysuszeniu:


Po odgnieceniu żelu:






Efekt bardziej przypomina bałagan niż fale, ale liczę, że stopniowo włosy nauczą się skrętu a ja stylizacji i będą coraz ładniejsze. Mam dziwne uczucie, że skręt zawdzięczam głównie sile żelu, gdyż w miejscach, gdzie źle złapałam włosy szybko zapamiętywały "krzywiznę" zamiast fal :P Kolejne próby będą pojawiać się w późniejszym czasie na blogu, zwłaszcza te udane :P Opiszę błędy, które uda mi się wychwycić i wyeliminować ;)

niedziela, 18 listopada 2012

Diplona Professional - odżywka do włosów farbowanych

Nareszcie jest recenzja! Tak samo długo zabierałam się do tej recenzji, jak długo męczyłam się żeby ją w końcu zużyć :P Oczywiście pod koniec butli dopiero znalazłam dla niej odpowiednie zastosowanie, w którym o dziwo świetnie się spisywała. Jakie? Przeczytajcie ;)

Diplona Professional do włosów farbowanych i rozjaśnianych



Opis producenta:


Wspomniany kompleks witamin jakoś umknął moim oczom w składzie produktu :P Na szczęście producent nie rozpisywał się na temat cudownych właściwości odżywki: chroni przed utratą koloru, ułatwia rozczesywanie i nadaje połysk. Kolor spłukiwał się jak zwykle, a połysk też nie zaskakiwał intensywnością...


Skład:


Skład nie powala, jak na odżywkę do odżywiania :P Zawiera silikon łatwo usuwany przez łagodne szampony dimethiconol i pantenol przed zapachem. Po zapachu w ilościach mikroskopijnych olejek jojoba oraz na szarym końcu składu ekstrakt z figowca pospolitego.


Moja opinia:


Odżywka jest poprawna: ułatwia rozczesywanie włosów, są one miękkie i gładkie. Ma ona jedynie właściwości kondycjonujące: składniki potencjalnie odżywcze są na szarym końcu składu. Zapach jest słodko-chemiczny. Nie podoba mi się, drażnił mnie przez cały czas używania. Odżywka jest gęsta i bardzo wydajna: na włosy do ramion spokojnie wystarczy jedno naciśnięcie pompką. Tyle na temat sposobu użytkowania przewidzianego przez producenta. Mniej więcej w połowie opakowania zaczęłam myć włosy metodą OMO i Diplona pełniła rolę pierwszego O. Nawet poplątane włosy moczyłam i nakładałam odżywkę od skalpu do końców. Masowałam delikatnie i spokojnie mogłam przeczesać włosy palcami. Po chwili spłukiwałam i nakładałam Diplonę w niewielkiej ilości na długość a na skalp szampon Facelle lub Babydream (bardzo plączące włosy). Dzięki Diplonie włosy o wiele mniej się plątały a mimo to były świetnie oczyszczone. Pod koniec opakowania wlałam wodę do opakowania, gdyż szkoda mi było je rozcinać i ku mojemu zdziwieniu na ściankach było tak wiele odżywki, że uzyskałam jeszcze ok. 150 ml odżywki o konsystencji np.: Isany z babassu. Możecie sobie wyobrazić jak gęsty był balsam, porównałabym go do masek Bingo. Cena produktu jest niska: 600 ml bardzo gęstej odżywki kupimy za ok 10 zł, ale ciężko jest ją dostać. Ja kupiłam w Biedronce, ale była to czasowa promocja. W stałym asortymencie ona nie widnieje. Czy kupię ponownie - raczej nie. Zapach wystarczająco mnie zmęczył :P Obecnie do OMO używam balsamu Romantic Anti-Age o lepszym składzie, wydajności podobnej: Romantic kupimy w litrowej butli za 10 zł, ale konsystencję ma o wiele rzadszą, więc potrzebuję jej więcej na jeden raz. Na szczęście ma łagodniejszy i ładniejszy zapach ;)

sobota, 17 listopada 2012

Nepalski Tydzień Mydlany u Śliwki Robaczywki

Witajcie! 

Chciałabym Was poinformować, jeśli jeszcze nie wiecie ;) , że na blogu www.sliwkirobaczywki.blogspot.com trwa Nepalski Tydzień Mydlany:


Przez cały tydzień będą prezentowane mydła, które dodatkowo możecie otrzymać do testowania:


Pierwszym produktem są mydła z mlekiem mongolskich klaczy o zapachu różanym i kadzidłowym:





W kolejnych dniach będą też mydła tybetańskie: z nardem, jałowcem oraz cedrem;  mydła z mlekiem jaka, mydła dla joginów, mydła ajurwedyczne oraz mydła himalajskie z przeróżnymi ziołami a także wspaniałe mydła kofeinowe i z zieloną herbatą.

Zapraszam Was do udziału w konkursie: nagrody są bardzo ciekawe i co najważniejsze mają naturalny skład i są ręcznie robione. Dodatkowo wybierając te produkty wspieramy kobiety z Himalajów ;) Warto zerknąć czasem na ten blog, gdyż często prezentowane są w większości egzotyczne produkty, a czasem można jeden z nich otrzymać do testowania ;)

Pozdrawiam!

środa, 14 listopada 2012

Marion Ocet z malin i koktajl owocowy - spray regenerujący

Marion, Nature Therapy, Spray regenerujacy włosy, Ocet z malin i koktajl owocowy


Opis producenta:


Spray o świeżym zapachu malin został stworzony, aby przywrócić włosom blask, siłę i elastyczność.
Ocet z malin - zamyka łuski włosów, zakwaszając je, dzięki czemu włosy łatwiej się rozczesują i są bardziej odporne na łamanie. Nadaje włosom piękny połysk i przywraca miękkość.
Koktajl owocowy - normalizuje warstwę rogową skóry, uaktywnia metabolizm białek niezbędnych do budowy włosów, działa nawilżająco i wygładzająco.

Skład:


Aqua, Cetrimonium Chloride, Glycerin, Polyquaternium-70 and Dipropylene Glycol, Propylene Glycol, Coceth-7 and PPG-1-PEG-9 Lauryl Glycol Ether and PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Rubus Idaeus Fruit Extract, Acetum, Prunus Armeniaca Fruit Extract, Prunus Persica Fruit Extract, Pyrus Malus Fruit Extract, Polysorbate 80, Phenoxyethanol and Ethylhexylglycerin, PEG-12 Dimethicone, Parfum, Methylisothiazonlinone, CI 16255, CI 16185.

W odżywce znajdziemy glicerynę, olej rycynowy, ekstrakt z owoców maliny, moreli, brzoskwini i jabłka  oraz oblepiacze: polyquaternium i silikon dimethicone, które są dość łatwo zmywalne i nie znajdują się w odżywce w dużych ilościach (pq o wiele więcej).

 

Moja opinia:


Spray ma bardzo przyjemny słodki malinowy zapach i czerwony kolor. Kojarzy się raczej z landrynkami malinowymi niż prawdziwymi owocami, ale mi osobiście przypadł do gustu. 
Sprayu tego typu używam w kilku celach:
* zabezpieczenie pocieniowanych włosów, których nie traktuję jedwabiem
* nawilżenia włosów następnego dnia po myciu
* zwilżenia włosów przed stylizacją
* odświeżenia zapachu :) Po prostu dla przyjemności ;)
Jako zabezpieczenie spray zawiera za mało silikonów, nie zawiera olejów, toteż nieco go zmodyfikowałam dodając kilka kropli Jedwabiu Marion ;) Dzięki temu spisywał się bardzo dobrze. Sam spray daje nawilżenie włosom, zmiękcza nie i wygładza. Cel nr 2 osiągnięty ;) Spray jest lekki, dzięki czemu można używać go w większej ilości i zwilżenie włosów przed stylizacją mamy zapewnione, a miły zapach skutecznie zachęca nas do jego stosowania ;) Nie spodziewam się regeneracji, którą obiecuje nam producent, ale zwiększony połysk po użyciu produktu zaobserwowałam, co jest kolejnym plusem ;) 
Spray jest w średniej cenie: 120 ml kosztuje ok. 8 zł i jest dość trudno dostępny (ostatnio kupiłam spray Shaumy w promocji za 10 zł, ale w opakowaniu mamy 200 ml). Opakowanie jest bardzo poręczne, spray działa bez zarzutu, nakrywka trzyma się dobrze i nie spada w niewyjaśnionych okolicznościach :P 

Ogólnie muszę stwierdzić, że jest to bardzo przyjemny i praktyczny produkt do włosów niezniszczonych. Jest bardzo lekki, świeży, toteż polecam na lato. Obecnie ruszył sezon kaloryferowy, więc przestawiłam się na cięższą pielęgnację (spray Shauma z masłem shea i kokosem).

wtorek, 13 listopada 2012

Joanna Naturia - odżywka b/s z lnem i rumiankiem

Joanna Naturia - odżywka z lnem i rumiankiem dobiega końca po kilku miesiącach toteż czas napisać o niej parę słów ;) KWC

Opis producenta:


Skład:


Znajdziemy w niej olejek rycynowy oraz dalej w składzie pantenol, ekstrakt z lnu i rumianku. Nie zawiera silikonów ;)

Moja opinia:

 

Odżywka jest bardzo wszechstronna. Nadaje się do mycia włosów a także jako odżywka d/s (dla cienkich i łatwych do obciążenia włosów) lub zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem jako odżywka b/s - i w takiej roli ją stosowałam :) Odżywka ma rzadką, lejąca konsystencję, toteż bardzo precyzyjnie można ją nałożyć nie ryzykując sklejonymi włosami. Dzięki temu jest baaardzo wydajna, aż za bardzo :P Używam jej od kilku miesięcy i mam jeszcze 50 ml! Zazwyczaj po umyciu i odsączeniu ręcznikiem włosów nakładałam odżywkę w ilości równej ziarnku grochu. Gdy nie miałam czasu na odżywkę d/s to nakładałam jej więcej. Następnie nakładałam jedwab. Opakowanie jest praktyczne - butelka z twardego plastiku, ale rzadka odzywka spokojnie z niej wypływa przez niewielki otwór zabezpieczający przed wylaniem zbyt dużej ilości kosmetyku ;) Dodatkowo duża, płaska główka umożliwia postawienie odżywki do góry nogami i jej spokojne spłyniecie w stronę wylotu. Sporo czytałam o zabezpieczaniu końców włosów olejkiem kokosowym, ale miałam problem z jego dawkowaniem, toteż do buteleczki 50 ml wlałam ok. 30 ml Joaśki i kilka kropli upłynnionego kokosa. Włosy były zabezpieczone, ale nie było tłustości ;) Z odżywką świetnie zmieszał się olej ;) Często stosowałam Joannę w celu nawilżenia suchych włosów - kroplę rozcierałam w dłoniach i wgniatałam we włosy. Nie powodowała sklejenia ani tłustości. Dodatkowo odżywka ma bardzo przyjemny, niedrażniący zapach. Nie sądzę, żeby włosy zniszczone, po trwałej lub rozjaśnione po użyciu odżywki zregenerowały się i stały "jak nowe", gdyż odżywka jest bardzo lekka. Nadaje się do włosów skłonnych do obciążenia jako porcja delikatnego nawilżenia. Obecnie ograniczam ilość kosmetyków i na jakiś czas zrezygnuję z tego typu odżywki. W tym celu będę stosować odrobinę lżejszego balsamu lub odżywki d/s (Isanę babassu lub Romantic). Nie wykluczam, że wrócę do Naturii, ale w innym wariancie składowo-zapachowym ;)

poniedziałek, 12 listopada 2012

TAG Liebster blog

Bardzo dziękuję za wyróżnienie :) Jest mi bardzo miło ;) Wiele osób już odpowiedziało na ten TAG, toteż nie potrafię wskazać nominowanych :( Ale ciekawych rzeczy dowiedziałam się o Was ;)


Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.



Pytania od odnowawlosa:

1. Masz jakąś pasję(oprócz prowadzenia bloga)? Jaką?
Konie i jeździectwo!!!!!!!!!!!!!

2.Jedna książka i film do których trzeba wracać.
Z powodu nieustannego braku czasu (studia, praca, konie, a teraz blog) wracam jedynie do książek popularnonaukowych , poradników w momencie jak szukam odpowiedzi na swoje pytanie. Żałuję,że nie potrafię wygospodarować czasu na czytanie literatury. Ostatnia książka przeczytana przeze mnie na urlopie to "Alchemik" Paulo Coehlo. Filmem jest szaloona komedia naśmiewająca się ze stereotypów: "Eurotrip"

3. Twoje popisowe danie to?
Żurek - ponoć świetnie go doprawiam :)

4.Piękne miejsce w Polsce, które polecasz.
Jura Krakowsko-Częstochowska. Uwielbiam skały wapienne, zamki i niesamowite widoki z nich. Jestem osobą aktywną, więc tym bardziej czuję się świetnie wędrując po szlakach i często obserwując chłopaków szalejących na rowerach. Mój TŻ zaraził mnie fascynacją do sportów rowerowych :)

5.Trzy sposoby na poprawę humoru.
Konie, czekolada i włosowe SPA :)

6. Smak herbaty do którego namiętnie wracasz.
Jabłko z cynamonem

7.Kosmetyk, który ciągle stoi na Twojej półce na widocznym miejscu to?
Balsam do ust lub błyszczyk mam w łazience, pokoju i torebce. Może nie jest wyeksponowany ale jest wszędzie :P

8.Czy wykonujesz domowe SPA? Jeśli tak to na czym polega.
Wykonuję głównie włosowe spa, czasem dołączy do tego maseczka na twarz. Obecnie zwłaszcza włosy namaszczam regularnie ;) Nakładam na noc olej a rano jeszcze domową maseczkę, potem je myję, nakładam balsam i stylizuję w fale (ostatni punkt to przyczyna frustracji bo mi jeszcze nie wychodzi :PP). Resztę zabiegów pielęgnacyjnych wykonuję bez większych rytuałów :P

9.Pielęgnujesz bardziej włosy czy ciało?
Włosy! Ciało myję, peelinguję i balsamuję bo to kwestia higieny ;)

10.Cytat, który Cię inspiruje do działania.
Do działania motywuje mnie powszechnie znane proste powiedzenie: lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż żałować, że nie zrobiło się nic. Motto życiowe może stanowić również cytat "A wszystkie dni są takie same wtedy, kiedy ludzie przestają dostrzegać to wszystko, czym obdarowuje ich los, podczas gdy słońce wędruje po niebie." Cieszmy się z drobnostek :)

11.Trzy kosmetyki, które planujesz zakupić to?
Treściwą maseczkę do włosów (jeszcze nie zdecydowałam jaką :P), jak moja skóra się nie uspokoi to krem typu Acnederm oraz lakier magnetyczny do paznokci - ciekawy i tani gadżecik :D

Pytania od Iris:

1. Twoje ulubione zwierzę?
Koń!!! Uwielbiam też koty ;)
 
2. Ulubiony kosmetyk?
 Krem do rąk o dobrym składzie - nawilży ręce, stopy, nawet usta i włosy :) 
 
3. Co zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Muzykę (odtwarzacz mp3)
 
4. Jakie Twoim zdaniem są idealne włosy?
Ogólnie długie, zadbane, puszyste i lśniące. Dla mnie kręcone, długie do bioder i rude ;) 
 
5. Czy lubisz sport? Jeśli tak to jaki?
Jeździectwo, lubię też jeździć na rowerze ;)
 
6. Co lubisz najbardziej robić w wolnym czasie?
Jestem monotematyczna: jeździć konno, konkretnie pojechać na przejażdżkę w teren, tylko natura i moje myśli :) Jeśli nie mogę pojechać do stajni to lubię pojechać gdzieś rowerem/pospacerować, a jeśli pogoda mi wszystko powyższe zbytnio utrudnia, to oglądam film, spotykam się ze znajomymi. Jak zostaję sama (mój TŻ i znajomi są zajęci) to lubię poczytać w pierwszej kolejności artykuły czy poradniki dotyczące doskonalenia tego co jest moją pasją: technik jazdy konnej a także pielęgnacji włosów ;) Włosomania pozwala mi na relaks o każdej porze dnia i w każdą pogodę ;) Zdecydowanie jest mniej kosztowna i pracochłonna niż jeździectwo ;)
 
7. Czym się interesujesz oprócz pielęgnacji włosów?
Jak napisałam wyżej - włosomania to hobby, którym interesuję się poza głównym tematem, którym są konie :D
 
8. Ulubiony film i książka?
Eurotrip - oglądałam dziesiątki razy, nic mnie tak nie rozśmiesza :) Nie mam ulubionej książki, niestety zbyt rzadko czytam literaturę niepopularnonaukową :( Aczkolwiek zaciekawił mnie Alchemik P. Coehlo, więc "czaję" się na inną książkę tego autora ;)
 
9. Ile pieniędzy średnio wydajesz na kosmetyki podczas zakupów w drogerii?
Najwięcej wydałam po ogłoszeniu promocji na marki własne Rossmanna - 60 zł (krem dla siebie i dla mamy, szczotka, gumki do włosów itp itd oraz karma do kotów), ale zazwyczaj robiąc zakupy stacjonarnie kupuję pojedynczy kosmetyk - bo mi się kończy, albo mam straszliwą na niego ochotę :P  Nie lubię drogich rzeczy więc średnio wychodzi mniej niż 10 zł ;)
 
10. Jakie strony internetowe najczęściej odwiedzasz?
Obecnie wizaż i blogi :P
 
11. Jak wygląda Twoje wyobrażenie siebie za 20 lat?
Nie lubię daleko wybiegać w przyszłość, ale marzy mi się nieduży domek za miastem, gdzie ja i mój TŻ moglibyśmy realizować swoje pasje :) Pasję trzeba mieć zawsze i teraz i za 20 lat ;)

Jeszcze raz zostałam nominowana ;) Pytania od Iski:
Krem do ciała Isana kakaowy. Uwielbiam jego zapach i jest wielofunkcyjny :) Chociaż może powinnam postawić na coś do higieny? Żel pod prysznic czy szampon? :P

Naturalne - bardzo chętnie, ale ich dostępność i cena uniemożliwiają zastąpienie nimi całego arsenału kosmetyków, dlatego używam też drogeryjnych o prostych składach ;)

 
Długie, chociaż jeszcze 2 lata temu krótkie - pocieniowane i max do ramion ;)

Mam nadzieję, że nie czujecie się rozczarowane faktem, że włosomania czy pisanie bloga to "tylko" drugie pod względem istotności zainteresowanie? :)  Moją główną pasją jest jeździectwo i nic tego faktu nie zmieni :D Mam nieśmiały plan przemycenia do bloga tego tematu, np. robiąc zdjęcia włosów w towarzystwie koni. Tylko nie mam fotografa, który rozumie moją wizję artystyczną :/


znalezione w internecie

czwartek, 8 listopada 2012

Wygrana w rozdaniu :)


Jak zapewne widziałyście baner - brałam udział w konkursie, który był dodatkową zachętą dla osób biorących udział w Akcji Zapuszczania włosów:

 

Miałam szczęście i moja wypowiedź spotkała się z pozytywną oceną i tak oto trafiła do mnie przesyłka od HandsomeMen:

Zawiera ona:
* broszurę informującą o Klinice HandsomeMen
* przezroczystą, praktyczną kosmetyczkę
* oraz najważniejsze: kosmetyki Goldwell! Konkretnie opakowanie 50 ml szamponu oraz 60-sekundowej kuracji z serii Goldwell Dual senses Rich Repair:


Ciekawa jestem zwłaszcza kuracji, chociaż zaniepokoiła mnie zawartość alkoholu w składzie, ale powszechnie lubiane maski i odżywki Alterry również go zawierają i to zdecydowanie wyżej na liście składników ;) Możecie spodziewać się ich recenzji za jakiś czas ;)

wtorek, 6 listopada 2012

Loczki bez fatygi cz. 1: Koczek-ślimaczek

Wielokrotnie wspominałam, że moje włosy z natury są falowane, ale bardzo słabo. Dużo wysiłku kosztuje mnie "wygniecenie" sensownej fali, która po kilku godzinach powoli się prostuje. Opisywałam Wam moje staranie w poście o żelu lnianym TU. W sieci i nie tylko pojawia się wiele nowych sposobów, aby wyczarować fale lub loczki. Ja chciałabym skupić się na sposobach najprostszych i najmniej pracochłonnych. Dzisiaj omówię jeden z nich:

Koczek-ślimaczek podwójny

Jest to chyba najmniej pracochłonny i zarazem najskuteczniejszy sposób. Ja używam tej fryzury w celu związania włosów na noc do spania. Wcześniej robiłam jeden koczek ślimaczek, ale w miarę wzrostu włosów robił sie cięższy i wyślizgiwał sie z gumki. Postanowiłam zrobić dwa - jeden na czubku głowy, drugi nisko i to był strzał w dziesiątkę! Mam włosy pocieniowane. Górna warstwa sięga ramion, toteż jeden koczek na całe włosy powodował, że najkrótsze włosy miały tylko końce pofalowane - a zazwyczaj pogięte :/ Z kolei robiąc koczek wyżej włosy z dolnej warstwy były proste z wywiniętemi końcami. Dwa koczki pogodziły obie warstwy i każda z nich jest równo pokręcona. Tak to wygląda:


Robiąc koczek włosy warto lekko zwilżyć. Ja spryskuję je odżywką w sprayu: obecnie Marion Ocet z malin. Można użyć dowolnej mgiełki lub po prostu wody. Marion dodatkowo nabłyszcza moje włosy i je zabezpiecza dzięki silikonom (oryginalnie spray ma ich mało, ale dodałam do buteleczki kilka kropli jedwabiu, taki autorski pomysł :P).

Rano po rozwinięciu włosy wyglądają tak:



Trzeba nieco "roztrzepać" loki i je utrwalić wgniatając odżywkę a najlepiej stylizator: piankę lub żel. Ja wgniotłam troszkę odżywki, ale z powodu strasznego wiatru za oknem potrzebowałam mocniejszego utrwalenia: użyłam pianki.



Efekt jak na 5 minut roboty jest całkiem niezły ;)  Mamy loczki lub grube fale a włosy sa świetnie uniesione u nasady. Można zrobić więcej koczków, ale zbyt wiele może uniemożliwić nam spanie w tej fryzurze. Wersja na szybko to zwilżenie włosów i nałożenie stylizatora przed zrobieniem koczków. Następnie zwinięte włosy suszymy suszarką ciepłym (nie może być gorący) nawiewem a na koniec zimnym. Jak przestygną rozwijamy i odgniatamy dodając w miarę potrzeb stylizatora ;)

A Wy jakie macie sposoby na fale lub loczki?  :)

sobota, 3 listopada 2012

Recenzja: Bingo Spa - Maska do włosów z shea i 5ma algami

Markę Bingo darzę sympatią, za to, że jest Polska i nie ma przekombinowanych składów. Dzisiaj opisana maska jest już czwartą z firmy Bingo ;)

Bingo SPA Maska do włosów masło shea i 5 alg




Opis producenta:

Opis krótki, bez zbędnego "wciskania kitu" o cudownych i nierealnych właściwościach produktu. Mogliby rozwinąć temat właściwości alg i masła shea, ale to tylko taka mała sugestia :) Lubię sobie poczytać - ale tylko sensowny opis ;)

Skład:

 A w składzie jest: masło shea, gliceryna oraz ekstrakty wspomnianych 5 alg (Aqua Fucus Vesiculosus Extract, Enteromorpha Compressa Extract, Porphyra Umbilicalis Extract, Undaria Pinnatifida Extract, Lithothamniom Calcareum Extract). Dopiero potem mamy Zapach, który jest najgorszym składnikiem maski (nic tak nie drażniło mojego nosa :/ ). Gdyby produkt był bezzapachowy byłabym wraz z moim nosem szczęśliwa :D


Konsystencja:

Konsystencja gęsta, kremowa - łatwo i przyjemnie się nakłada na włosy.

Opakowanie:

Standardowy słoiczek masek Bingo ze sprytnym zabezpieczeniem i możliwością wydobycia kosmetyku do dna oraz zobaczenia ile produktu pozostało bez konieczności zaglądania do środka ;)


 Moja opinia:

Niestety działanie mnie nie powaliło - o ile maska kaszmirowa nadawała przyjemną puszystość to wersja z shea już nie. Włosy po jej użyciu były obciążone u nasady i szybciej się przetłuściły a długość i końce były tylko lekko nawilżone. Nie było tego poślizgu i ułatwionego rozczesywania po jej nałożeniu (rozczesuję włosy palcami w czasie jak mam na nich odżywkę d/s). Świetnie nadaje się do wzbogacania - miesza się z olejkami, drożdżami i spiruliną, bądź glinką. Ma prosty skład i nie zawiera silikonów, wiec nadaje się też jako ulepszacz konsystencji maseczki z glinki na twarz ;) Sporą wadą jest drażniący zapach - nakładam maski pochylona nad wanną (tak też myję włosy) i zapach maski doprowadzał śluzówkę mojego nosa do pieczenia i bólu :/ Na szczęście zapach nie pozostaje na włosach. Plusem jest cena - słoiczek 500 ml w Tesco kosztuje 7,49 zł.

Maska jest poprawna, ale moje włosy obciąża, więc nie ma sensu się z nią męczyć skoro również końce nie czują się po niej dopieszczone. Wole inny rodzaj maski (kaszmir i kolagen <3 br="br">