wtorek, 30 kwietnia 2013

Aktualizacja włosów - kwiecień 2013 r.


Stan włosów w poprzednim miesiącu 




Po całonocnym koczku-ślimaczku, bez stylizatora, nierozczesane 29.03.2013 r. Długość ok. 55 cm. Objętość kucyka 7 cm.
















Stan włosów na dzień 30.04.2013





Po całonocnym koczku-ślimaczku, bez stylizatora, nierozczesane. Włosy obcięłam w kwietniu o około 2-3 cm.


Pielęgnacja w kwietniu:


Mycie



W tym miesiącu myłam włosy Facelle. Myje świetnie, nie przyspiesza przetłuszczania, choć plącze bardziej niż Babydream :P Jako głębsze oczyszczenie stosuję szampon ze SLES Bingo z żeń-szeniem i zieloną herbatą - tradycyjnie raz w tygodniu (koniecznie przed hennowaniem). Z powodu wizyty u rodziców zdarzyło mi się myć włosy szamponem z SLES Oriflame (kokos i pszenica) i po blogowej manii chelatowania raz umyłam włosy żelem pod prysznic Stara Mydlarnia (wanilia i pomarańcza). Co dało mi chelatowanie - bardzo wiele: okazało się, ze żel ze Starej Mydlarni jest świetny jako szampon, mimo braku silikonów włosy nie plątały się przy myciu i były gładkie. A zapach jest cudowny :D Prawie zawsze myłam metodą OMO, jako pierwsze O służył mi Lorys Duo Chocolate, a p[o jego skończeniu (jego odlewkę ma moja Mama, więc w czasie wizyty u niej nadal Lorysa używam, gdyż przy jej krótkich włosach odżywki wystarczają na długie miesiące:P) zaczęłam używać balsam Romantic, który nadaje mniejszy poślizg i nie ułatwia rozczesywania splątanych włosów tak dobrze jak Lorys ;)


Odżywki d/s


W kwietniu szalałam z różnorodnością :P Powodem byly zakupy. W maju skupiam się na zużyciu najstarszych kosmetyków lub tych co mam najmniej, a raz użyte nówki spokojnie poczekają ;) Musiałam sprawdzić jak działają legendy na moich włosach :P
Najczęściej użuwany przeze mnie był Balsam domowy Agafii z dodatkami lub solo, kilka razy użyłam też Artiste regenerującą solo lub w połączeniu z bardziej nawilżającą odżywką lub maską (zwłaszcza po doświadczeniu przyklapu postanowiłam doproteinować nią włosy). Raz doproteinowałam kłaczki Bingo kaszmir i kolagen. Kilka razy użyłam Love2Mix maskę z acai i perłą, która zachwyciła mnie faktem niesamowitego zmiękczenia, nawilżenia włosów bez ich obciążania. Obawiam się, że częściej stosowana może jednak obciążyć, więc skupiałam się nad używaniem raz w tygodniu. W maju zabiorę sie za jej poważniejszą ocenę, spróbuję zastosować częściej i w różnych kombinacjach, żebym mogła ją jak najdokładniej ocenić. Moje maskowe nowości użyłam po 1 razie:

- Maska jajeczna Agafii
 -Czarna marokańska maska Planeta Organica
W maju będą odpoczywały ;)
Maski domowej roboty przed myciem zastosowałam dwie:

* drożdże, olej z orzecha włoskiego, mleko, pyłek kwiatowy i Potters aloes jedwab
* jajko, olej z orzecha włoskiego, pyłek kwiatowy i skrobia ziemniaczana
Opuszczam się :P Cięgle zapominam kupić drożdże, więc jajko poszło w ruch ;)




Odżywki b/s, zabezpieczenie



W kwietniu jako zabezpieczenie końców używałam kurację arganową Marion solo lub z kroplą oliwki Cien, oleju arganowego lub oleju regenerującego Agafii. Dodatek oleju arganowego, który mnie nie obciążał ośmielił mnie w dodawaniu olejków do jedwabiu, co przy cięższych olejach spowodowało tłuste końce. Zmysł kombinatora obudził się we mnie :P Stosowałam też spray Schauma, ale zazwyczaj na suche włosy w dzień, gdy nie myłam włosów i chciałam je nawilżyć lub odświeżyć skręt (dodatkowa porcja żelu spowodowałaby dredy :P). Spray Schauma dobiegł końca (był ze mną caluśką zimę), więc potrzebowałam nowego. Spojrzałam na moją kolekcję kosmetyków pełnowymiarowych i próbek, przeraziłam się i postanowiłam spray zrobić sama. Stworzyłam domowy spray: tonik aloesowy Ziaja, silikonowa maska Matrix (próbka), olej arganowy, zielona herbata, woda destylowana, kilka kropli kwasu mlekowego. Spray ma za zadanie przede wszystkim ochronę (silikony), nawilżenie i zamknięcie łusek. Nie pachnie rewelacyjnie, rozwarstwia się, ale po wstrząśnięciu nakłada się dobrze i nie obciąża. Czyli kupno sprayu stało się zbędne ;)



Płukanki


Użyłam aż 4 płukanki! Nieźle :P Ciężko mi o nich pamiętać, ale lubię włosy po nich. Stosowałam 4 różne:

* płukanka piwna
* płukanka ziołowa z octem jabłkowym
* płukanka woda destylowana i  Balsam domowy Agafii z kroplą kwasu mlekowego (skończyłam balsam i zamiast rozcinać butelkę wypłukałam ją, rozcieńczyłam, dodałam kwas mlekowy, a następnie wpłukałam włosy. Ciekawa wersja odżywki b/s)

płukanką z wodą brzozową ISANY



Wcierki


Cały miesiąc wcierałam serum Agafii na porost włosów. Serum początkowo co drugi dzień - tylko po myciu. W połowie miesiąca, jak upewniłam się, że nie podrażnia używałam nawet w dni, gdy nie myłam włosów, a nigdzie nie wychodziłam - po wtarciu czegokolwiek w suchy skalp mam obciążone włosy u nasady. Chciałabym rozjaśnić włosy u nasady, wiec zabrałam się za naturę - pod koniec miesiąca zaczęłam wcierać sok z cytryny, który ma spowolnić przetłuszczanie. W maju pobawię się nim częściej - dam znać jak efekty ;) Dwukrotnie przy olejowaniu włosów wtarłam Jantar w skalp, ale postanowiłam zrezygnować, żeby Jantar nie psuł obrazu działania serum ;)


Olejowanie


W kwietniu olejowałam rzadziej - przed każdym myciem, gdy pracowałam na popołudnie, ale najwyżej raz przy zmianach porannych. Olejowałam głównie na noc, więc mycie rano, gdy o 6tej miałam być w pracy uznałam za niemożliwe :P Olejowałam w sumie 7 razy, w większości na długość  na suche włosy masło shea z oliwką BDFM, dwa razy nałożyłam krem do ciała ISANA shea i kakao. Zazwyczaj w trakcie olejowania wcierałam coś w skalp: Jantar, serum Agafii lub sok z cytryny.


Suplementy


Cały miesiąc Humavit N. Zrobiłam przerwę w piciu pokrzywy, gdyż nie mogłam poradzić sobie z zajadem. Goił się i zaraz pojawiał znowu. Udało mi się go zagoić maścią propolisową (7%). Słabsza maść nie dawała sobie rady. W maju wracam do pokrzywki ;) W połowie miesiąca zaczęłam pić/jeść siemię lniane. Ok. 2 łyżki zalewam wrzątkiem i następnie dodawałam domowy sok i wypijałam gryząc ziarenka lub dodawałam płatki owsiane, rodzynki i troszkę mleka, dzięki czemu miałam własnego pomysłu musli (łatwiej było pogryźć ziarenka w towarzystwie innych stałych składników). Staram się codziennie, ale różnie wychodzi :P



Inne


16.04.2013 farbowanie indyjską henną: Mehandi.


W kwietniu, zwłaszcza po olejowaniu kilka myć pod rząd włosy łapały przyklap. Częściej zdarzyło mi się przesadzić z zabezpieczeniem końców, więc były tłustawe :/ Nie miałam problemów z elektryzowaniem, rozdwojone końce podcięłam. Przyszła wiosna, czy raczej lato, więc mogę chodzić z rozpuszczonymi włosami, toteż wróciłam do żelu ;) Żel męski do włosów Cien wgnieciony w końce skutecznie utrzymywał fale przez kilka godzin, maskował tłustawe końce i niestety powodował wręcz dredy, zwłaszcza na karku. Rozczesywałam włosy po umyciu i nałożeniu dużej ilości odżywki. W odpływie wanny było duużo włosów, ale pocieszam się tym, że w ciągu dnia nie wypadały - żel trzymał je na głowie, więc wypadały dopiero przy myciu ;) W każdym razie coś na głowie jeszcze mam, nie wyłysiałam :PP Jeśli interesuje Was czego dokładnie używałam i co działo się  związku z tym na mojej głowie, zapraszam TU.



Jak mają się Wasze włosy? :)

czwartek, 25 kwietnia 2013

Spray Pielęgnujący Schauma, Odbudowa i pielegnacja

Schauma Odbudowa i pielęgnacja, Pielęgnujący spray bez spłukiwania KWC





Opis producenta





 Pielęgnujący Spray Schauma Odbudowa i pielęgnacja z masłem shea i ekstraktem z kokosów regeneruje suche, zniszczone włosy. Ułatwia rozczesywanie włosów i odbudowuje je. Wzmacnia i ułatwia rozczesywanie.


Patrząc na opis wiemy, że ułatwione rozczesywania mamy murowane :P Producent wspomniał o tym 2 razy, albo tłumaczowi zabrakło słów ;)



Skład:


Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycol Distearate, Isopropyl Myristate, Dimethicone, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Glycerin, Niacinamide, Panthenol, Butyrospermum Parkii Butter, Cocos Nucifera Fruit Extract, Dicaprylyl Carbonate, Quaternium-91, Phenoxyethanol, Cetrimonium Methosulfate, Parfum, Methylparaben, Laureth-23, Laureth-4, Citric Acid, Propylene Glycol, Salicylic Acid, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional.


W składzie znajdziemy m.in. substancje ochronne, tworzące film na włosach: Dimethicone, Quaternium-91, substancje nawilżające, witaminy i ekstraktyGlycerin, NiacinamidePanthenolButyrospermum Parkii Butter (masło shea)Cocos Nucifera Fruit Extract (ekstrakt z kokosów). Dobroczynne składniki są przed zapachem, więc możemy liczyc na ich działanie ;)

Opakowanie, cena, konsystencja:


Produkt kupujemy w solidnych plastikowych butelkach ze sprayem. Wadą jest to, że plastik nie jest przezroczysty i nie widzimy, ile produktu zostało, ale z drugiej strony odżywka jest tak gęsta, że osadzając się na ściankach mogłaby mylić obserwatora.

Pojemność 200 ml kosztuje około 10-12 zł (ja kupiłam w promocji za 8 zł). Jest to niska cena, zwłaszcza, ze wiele sprayów ma mniejszą pojemność nić Schauma.

Jak wspomniałam wcześniej spray ten ma gęstą konsystencję, jak lekko rozwodniona kremowa odżywka, co zdecydowanie odróżnia go od wodnisto-mętnej odżywki Natura Silk Marion czy zupełnie wodnistej, przejrzystej odżywki Ocet z malin również Marion. Trzeba uważać z aplikacją: na całą głowę używałam 3-4 psiknięć z obawy przed obciążeniem. W połowie opakowania uznałam, ze ją rozcieńczę i dodałam wody (1/2 opakowania odżywki, 1/4 opakowania wody) co ułatwiło mi dokładną aplikację, ale odżywka nie stała się wodnista, tylko trochę rzadsza! Pachnie cudownie wanilią, zapach mnie nie męczył, w większości ulatniał się niestety z włosów.

Zastosowanie, działanie - moja opinia


Początkowo stosowałam odżywkę po każdym myciu: 3 psiknięcia na mokre włosy, jak nie miałam czasu na odżywkę d/s to psikałam odrobinę więcej. Zaczęłam jej używać zimą, więc wskazana była bardziej treściwa odżywka. Po około miesiącu, półtora rozcieńczyłam wodą pozostałe pół opakowania i miałam znowu 3/4 buteleczki, które mogłam psikać nieco mniej oszczędnie, ale nadal max 6-7 psiknięć, gdyż po rozcieńczeniu odżywka nie straciła swych właściwości ;) Wiosną (tak, tak - całą zimę psikałam i nie skończyłam :P) włosy stały się podatne na obciążenie, więc Schaumę stosowałam po myciu tylko wtedy, gdy nie używałam odżywki d/s, a zaczęłam nią delikatnie psikać włosy w dni, gdy włosów nie myłam. 2-3 psiknięcia nawilżały końce, nadawały elastyczność, jednocześnie nie obciążając włosów. Stosowałam ją z przyjemnością, gdyż pachniała ładnie, spray działał wzorowo: nie zacinał się, rozpylał gęstą odżywkę równomierną mgiełką. Polecam ją dla suchych włosów, bądź jako większa ochrona czy nawilżenie zimą. Teraz na włosy normalne, jak moje jest nieco za ciężka, chyba że ją rozcieńczymy :P



Miałyście do czynienia z tą odżywką? Stosujecie tego typu spraye? Jakie są Wasze ulubione? 

wtorek, 23 kwietnia 2013

Farbowanie henną Mehandi 16.04.2013

Chroniczny brak czasu i chęć "wykorzystania" słońca, za którym potwornie tęskniłam zimą powoduje, że mam niewiele czasu, stad krótka notka o wynikach farbowania henną ;) Na zdjęciach możecie zobaczyć mojego Asystencika sesji  :P

Składniki mieszanki:

* henna Mehandi
* sok z cytryny (po raz pierwszy prawdziwy, wyciśnięty własnoręcznie z cytryny! :P)
* placenta
* spirulina

Po umyciu głowy szamponem oczyszczającym ze SLES (niby oczyszczający a o wiele mnie plącze moje kłaki niż codzienny Facelle :P Nie ma silikonów i pq a włosy dały się rozczesać na mokro bez odżywki!). Rozczesałam włosy, aby dokładnie pokryć odrosty, które słabiej łapią kolor i jest mniej intensywny. Odrosty są głównie odrostem po farbowaniu trwałą farbą ok 2 lata temu. Miesięczny odrost po hennie jest słabo widoczny, gdyż henna z włosów u nasady w sporej części się wypłukuje. Po prostu nie błyszczą tak na rudo-złoto ;)

Oto efekty (bury przystojniak to Tofik, który nie chciał chwili wytrzymać bez ruchu, łasząc się i przytulając plątał się i uciekał z rąk, tylko po to żeby samodzielnie ocierać się o moje nogi:P):

W słońcu (nie żarówce tylko słońcu! nareszcie!:P)



Dopiero światło słoneczne wydobywa blask z włosów ;)


Toffi w peruce :D


Włosy u nasady słabiej łapią hennę i w związku z tym, że są ciemniejsze nie dają odcienia rudego tylko brąz ze złoto-rudym połyskiem. Coraz poważniej zastanawiam się nad naturalnym rozjaśnieniem włosów, gdyż jaśniejsze końce po hennie są o wiele ładniejsze :P

W domu bez lampy:

A co u Was? Korzystacie ze słońca? :)

niedziela, 14 kwietnia 2013

Złuszczanie kwasem mlekowym - uwaga długi post

Postanowiłam intensywniej zadziałać na moją skłonną do niespodzianek i proszącą o nawilżenie skórę. Chciałam ją odnowić - złuszczyć i nawilżyć. Bardzo popularne są w ostatnim czasie kwasy hydroksylowe, a zanim przyjdzie wiosna można jeszcze się nimi pobawić ;) Czytałam wiele na stronach BeautyEver, BiochemiiUrody, Mazidła czy ZróbSobieKrem, a także na blogach, m.in. Kascysko czy Siempre (w związku z pojawiającymi się na powyższych komentarzami osób, które zmieszały kwas z wodą  byle jak i wołają ratunku, postanowiłam stworzyć przydługiego posta w nadziei, że czytelnik przebrnie przez teorię zanim zacznie tworzyć swoją miksturę). Zaczęłam od kwasu, który w razie, gdyby się nie sprawdził do złuszczania, jest świetnym nawilżaczem przy małych stężeniach:

KWAS MLEKOWY


Opis z beautyever.pl :

Kwas mlekowy należy do grupy kwasów alfa-hydroksylowych (AHA), występujących naturalnie w ludzkim organizmie -  jest jednym ze składników NMF czyli naturalnego czynnika nawilżającego naszej skóry.
Kwas w stężeniu do 10 % działa nawilżająco, natomiast w wyższych koncentracjach złuszczająco - usuwa zalegające warstwy zrogowaciałego naskórka pozostawiając skórę zdrową i zadbaną.
Składnik pełni ważna rolę w  stymulacji i odbudowie ceramidów, których produkcja zmniejsza się z wiekiem, dzięki czemu jest ona lepiej chroniona i nawilżona.
Kwas mlekowy doskonale radzi sobie z drobnymi zmarszczkami i pozbawiona elastyczności skórą – aktywnie pobudza fibroblasty do produkcji kolagenu, dzięki czemu skóra jest jędrna i elastyczna.
Preparaty z kwasem mlekowym są polecane w przypadku cery tłustej i trądzikowej - usuwają zanieczyszczenia, oczyszczają pory i działają antybakteryjnie.
Kwas mlekowy zwiększa poziom glikozoaminoglikanów, które to związki wiążą i utrzymują wodę, przez co nawet głębokie warstwy skóry są odpowiednio nawilżone.
Użyty w odpowiednim stężeniu i właściwym poziomie pH usuwa plamy i przebarwienia dosłoneczne.
Kwas mlekowy pobudza cebulki włosowe, dzięki czemu włosy rosną szybciej, są mocniejsze i bardziej elastyczne. Wystarczy dodać 2-3% kwasu do używanego szamponu czy odżywki.
W trakcie peelingów kwasem mlekowym obowiązkowe należy stosować stabilne filtry z wysokim poziomem protekcji.

Jak działa kwas L-mlekowy:
  • nawilża, uelastycznia i ujędrnia
  • regeneruje starzejąca się skórę z objawami fotostarzenia
  • reguluje grubość warstwy rogowej i keratynizację naskórka
  • wzmacnia i odświeża skórę
  • prokolagenowo
  • antybakteryjnie w przypadku trądziku
  • zwiększa przenikanie składników aktywnych
  • rozjaśnia i niweluje przebarwienia
  • pielęgnuje i nawilża włosy
  • reguluje pH produktów
  • zwiększa poziom glikozoaminoglikanów
  • wpływa na syntezę ceramidów w naskórku

Zastosowanie:
  • toniki i żele do suchej skóry
  • preparaty na zgrubiałą, szorstką  skórę stóp i rąk
  • w produktach przeciwtrądzikowych
  • preparaty do włosów, dodatek do gotowych produktów
  • produkty do mycia i higieny intymnej – dodatek w celu obniżenia pH

Skład: Kwas L-mlekowy 80%
Zalecane stężenie: 2 - 15 %, dodatek do gotowych produktów około 4%
Wartość pH 80% roztworu – 1,8%
Rozpuszczalność: rozpuszczalny w wodzie i alkoholu etylowym.

Warto mieć na uwadze sposoby rozcieńczania - na oko do nich nie należy ;) Strona zrobsobiekrem.pl podaje prosty przykład:
Przykłady rozcieńczeń dla 100 ml:
Roztwór 10% -  10 ml kwasu mlekowego i 87.5 ml wody
Roztwór 20% -  20 ml kwasu mlekowego i 75.0 ml wody
Roztwór 30% -  31 ml kwasu mlekowego i 63.5 ml wody 
Roztwór 40% -  42 ml kwasu mlekowego i 50.0 ml wody 
Roztwór 50% -  52 ml kwasu mlekowego i 37.5 ml wody 

PEELING KWASOWY


Tonik: stężenie 5-10%, trzeba zneutralizować do poziomu pH 3-4 (potrzebna nam soda i wskażnik Ph).Stosujemy jak zwykły tonik po oczyszczeniu i demakijażu twarzy, a przed nałożeniem kremu. Możemy poprzestać na stosowaniu toniku - skóra będzie jaśniejsza, delikatnie oczyszczona, objawy trądziku zminimalizowane, skóra wygładzona. Niskie pH zwiększa bio-dostępność kwasów i siłę działania produktu, więc nie neutralizując toniku 10% uzyskamy preparat do okresowego złuszczania skóry - nie będzie to tonik na co dzień, ale np. na 2-miesięczną kurację.

Peeling: stężenie 10 - 40% (najlepiej zacząć od 20%), roztworu nie należy neutralizować  - będzie miał pH równe 1. Peeling nakładamy na twarz, zostawiamy zależnie od stężenia na 10-20 minut. Najlepiej zacząć od krótszego czasu i powtarzając zabieg za tydzień zwiększać czas o 1-2 minuty. Następnie zmywamy peeling, najlepiej wodą z mydłem, który zneutralizuje kwas na naszej skórze ;) Po zmyciu nakładamy treściwe kremy nawilżające (również w kolejnych dniach). Skóra zacznie się złuszczać, niestety nakładany makijaż może zwiększać widoczność suchych skórek. Jeśli nie możemy sobie pozwolić na rezygnację z makijażu to proponuję stopniowe złuszczanie mniejszym stężeniem lub krótszym czasem trzymania.

Zanim zastosuje się peeling kwasami AHA należy dwa tygodnie wcześniej przygotować skórę do zabiegu:
- w pierwszym tygodniu stosować raz dziennie tonik lub kremy z niską zawartością kwasów (5-8%)
- w drugim tygodniu stosuje się krem z kwasami dwa razy dziennie

Bezpośrednio przed zabiegiem eksfoliacji skórę twarzy należy dokładnie oczyścić. Tłuszcz i sebum przeszkadzają kwasom wniknąć w głębsze warstwy skóry.
Serum z dużym stężeniem rozprowadza się na twarzy, szyi i dekolcie i pozostawia na 1-2 minuty, po czym zmywa się je wodą. Następnie trzeba przemyć skórę alkalicznym neutralizatorem. Neutralizator zmywa się wodą, osusza skórę i smaruje odpowiednim dla cery kremem natłuszczająco - nawilżającym, który złagodzi podrażnienie. Takie zabiegi przeprowadza się 6-10 razy w około tygodniowych odstępach, wydłużając za każdym razem czas zabiegu o minutę.
Serię peelingów kwasami AHA nie należy robić częściej niż raz w roku a najlepiej raz na dwa lata. W trakcie kuracji należy unikać działania promieni UV i stosować wysokie filtry UV. Przez cały okres miedzy peelingami należy stosować preparaty z małym stężeniem kwasów AHA.

(żródło: zróbsobiekrem, Biochemia Urody, blog Siempre)

W wielu aspektach kwas mlekowy jest preferowany i polecany ponad inny popularny kwas AHA - kwas glikolowy.
- Kwas mlekowy posiada nieco większą cząsteczkę niż kwas glikolowy, dzięki temu działa łagodniej i jest bezpieczniejszy w zastosowaniu, a jednocześnie jest równie skuteczny.
- W badaniach wykazano, że kwas mlekowy wykazuje lepsze działanie przeciwstarzeniowe, aniżeli kwas glikolowy.
- W odróżnieniu od kwasu glikolowego kwas mlekowy posiada silniejsze działanie nawilżające (10% kwasu mlekowego nawilża porównywalnie do 10% gliceryny).
- Peelingi kwasem mlekowym w wyższych stężeniach (20-30%) są bezpieczniejsze i możliwe nawet w warunkach domowych, natomiast kwas glikolowy bardzo łatwo penetruje w głąb skóry i w niedoświadczonych rękach, użyty w wyższym stężeniu, nałożony nierównomiernie i pozostawiony zbyt długo na skórze, może powodować blizny i powiększone pory skóry. 
(źródło: Biochemia Urody)


Po zapoznaniu się z teorią, przechodzimy do praktyki ;)

Co jest nam potrzebne?


Na początek trzeba zaopatrzyć się w "sprzęt laboratoryjny" i produkty: 

SKLEP Z PÓŁPRODUKTAMI
* kwas hydroksylowy - np. mlekowy
* aloes (mogą być też inne składniki nawilżające alantoina, mocznik, kwas hialuronowy - warto poszukać receptur na zrobsobiekrem, BiochemiiUrody, czy Mazidłach)
* hydrolat, np. oczarowy (nie jest konieczny może go zastąpić woda destylowana)
* wskaźniki pH (warto o nich pamiętać zamawiając kwas czy hydrolat)

SKLEP/HIPERMARKET
* woda destylowana (za litr zapłaciłam 1 zł :P)
* soda oczyszczona do neutralizacji pH
* mydło (jeśli skusimy się na peeling to po zmyciu trzeba zneutralizować go np. mydłem)

APTEKA
* strzykawki 20ml, dla wody czy hydrolatu, 2 ml dla składników w mniejszej ilości wymagających precyzji ;)
* pojemnik - może być jałowy na mocz (od razu z podziałką), po wodzie utlenionej czy półprodukcie (dokładnie wymyty i wypłukany, najlepiej na koniec wodą destylowaną)

WYKONANIE


Trzeba przyzwyczaić skórę do działania kwasu, więc zaczęłam od toniku. Zainteresowały mnie przepisy ze strony Zrób sobie krem:
Tonik oczyszczający - by Lorri
Składniki dla porcji 50 ml
37 ml
5.0 ml
4.9 ml
3.6 ml
Tonik ten zawiera 9.6% kwasów
AHA

Do hydrolatu dodać wszystkie składniki toniku, wymieszać. Tak wykonany tonik posiada pH 4. Jeżeli używamy innego hydrolatu albo wody należy po wymieszniu wszystkich składników ustalić odczyn za pomocą wodorowęglanu sodu na poziomie przynajmniej pH = 4. Tutaj opis jak ustalić pH.


Jednak go nieco zmodyfikowałam i na początek zrobiłam mniejszą porcję 20 ml, zwłaszcza, że nie będzie miał dodatku konserwantu.

Roztwór 10% -  2 ml kwasu mlekowego i 17,5 ml wody (20 ml)

SKŁAD:

hydrolat oczarowy 16 ml
kwas mlekowy 2 ml
aloes zatężony 200x (1 g aloesu zateżonego 200x rozpuszczony w 200 ml wody pozwala na otrzymanie 100% żelu, więc 1g rozpuszczony w 20 ml daje aloes zatężony 10x, mam go w formie proszku i nie mogłam rozrobić mikroskopijnej ilości, więc wsypałam ilość mieszczącą się na czubku noża)  0,1 ml 
niacynamid (wit. B3) 1 ml

Nie zawiera konserwantu, więc proponuję przechowywać w lodówce ;) Powyższe 3 pierwsze składniki zamówiłam na BeautyEver i żeby było śmiesznie jako gratis dostałam niacynamid - czyli witaminę B3 właśnie, którą początkowo miałam pominąć ;) Jednak sklep mi na to nie pozwolił i dzięki temu będzie wersja na wypasie :P

Do hydrolatu dodałam aloes, wymieszałam, potem B3, wymieszałam i na końcu kwas ;) Całość wymieszałam i schowałam do lodówki. Zmierzyłam pH papierkiem i wyszło około 4, więc nie neutralizowałam.

STOSOWANIE


 Powyższy tonik stosowałam przez pierwszy tydzień jedynie wieczorem, natomiast w drugim tygodniu 2 razy dziennie: rano i wieczorem. Poniżej możecie przeczytać mój dziennik, w którym zapisywałam dokładnie swoje eksperymenty i ich wyniki ;)

26.02.2013 tonik wieczorem. Skóra zapiekła lekko i po kilkunastu sekundach było ok.
27.02.2013 tonik wieczorem. Piekło troszkę bardziej, ale szybko minęło.
28.02.2013 tonik rano i wieczorem. Pieczenie po masażu silne, ale mija po minucie, zaczerwienienie potrzebuje więcej czasu żaby zniknąć.
01.03.2013 tonik rano i wieczorem, pieczenie bez zmian - mija po minucie, podobnie zaczerwienienie - schodzi po kilkunastu minutach, ale skóra na nosie i policzkach pozostaje lekko zaczerwieniona cały czas.. Zaczęło się delikatne łuszczenie na lewym skrzydełku nosa tylko, na czole pojawiają się z powrotem niewielkie niedoskonałości,
02.03.2013  tonik wieczorem. Łuszczenie zaczyna się rozprzestrzeniać. Obejmuje już częśc czoła pośrodku, lewy policzek pod okiem oraz podbródek pod ustami i po lewej stronie oraz przy skrzydełkach nosa.. Skóra w tych miejscach jest szorstka i twarda. Miejsca te pieką bardziej przy nakładaniu toniku.
03.03.2013  tonik wieczorem. Łuszczenie postępuje, obszary pozostają te same, nie dochodzą nowe (prawy policzek nietknięty:P), ale na brodzie skóra zaczyna się osypywać, po nawilzeniu kremem i nałożeniu makijażu jest ok max godzinę. Potem widać suche skórki
04.03.2013  tonik wieczorem. Łuszczenie postępuje, obszary pozostają te same, na brodzie skóra nie osypuje się.Pojawiają się niespodzianki na czole - małe czerwone pośrodku czoła, wieksze pojedyncze na czole bliżej linii włosów i na linii od skrzydełka nosa, okolice kącika ust do brody z lewej strony. Zawsze z lewej w tym miejscu...
05.03.2013  tonik wieczorem. Łuszczenie postępuje, teraz obejmuje również lewy policzek pod okiem, nos, cześć twarzy, która pierwsza zaczęła się łuszczyć jest już gładka, skóra nie osypuje się.
06-07.03.2013  tonik wieczorem,łuszczenie praktycznie zakończone, stan skóry nie zachwyca, pojawiają się czerwone pryszcze, po lewej i prawej stronie ust na policzkach i w górnej części czoła :/ W weekend idzie w ruch peeling.
08.03.2013  tonik wieczorem po peelingu mechanicznym, rano maseczka z drożdży i kozieradki - trzeba jakoś opanować te czerwone paskudy :/ Jutro wieczorem peeling - zima wróciła, więc nie ma strachu przed UV :P Jednak łuszczenie gdzieś sobie postępuje - nie mam już fragmentów skóry jak papier ścierny, ale na brodzie i skrzydełkach nosa po nałożeniu podkładu pojawiły się suche skórki i to w dość pokaźnej ilości. Wieczorem przed nałożeniem toniku zrobiłam peeling mechaniczny i skóra od razu nabrała kolorytu ;)
09.03.2013 wieczorem po umyciu twarzy: peeling 30% kwasem na 15 minut. Piekło, czy raczej swędziało ok 10 minut, miałam ochotę się podrapać. Pod koniec zabolała mnie skóra na lewym skrzydełku nosa - pojawiły się tam 2 malutkie bąbelki, które po dotknięciu pękły. Nie został po nich ślad, ale natychmiast umyłam twarz mydłem i nasmarowałam masłem shea zmieszanym z oliwką Babydream fur mama. Skóra ok, lekko zaczerwieniona tylko miejsce po bąbelkach piecze przy dotyku.
10-14.03.2013 tonik codziennie wieczorem. Skóra zaczyna widocznie się łuszczyć - poczynając od lewego skrzydełka nosa, podbródka, policzków w górnej części. Widoczne suche skórki po nałożeniu podkładu i pudru, z upływem dnia jeszcze wyraźniejsze. Niespodzianki z policzków po peelingu złuszczyły się po 2 dniach, teraz są bladoróżowe i z każdym dniem słabiej widoczne. Nie zanotowałam nowych mimo, że zbliża się miesiączka;) Czyżby szło ku lepszemu? :)
15-17.03.2013 tonik wieczorem. Łuszczenie minimalne, nawet pod makijażem suche skórki są ledwo widoczne, brak nowych niespodzianek, poprzednie są coraz bledsze. Policzki mam również bardziej blade - nie mam rumienia, który w ostatnich tygodniach mi towarzyszył i nie wrócił mimo ataku zimy. Prawdopodobnie poprzednie sposoby walki z pryszczami powodowały podrażnienie. Kwas nie podrażnia, uspokaja skórę - mimo że po nałożeniu czasem piecze. Ciekawe zjawisko ;) Na zaskórniki (czarne kropki) chyba nie zadziałało - jak były tak są :/  Ale mimo to jestem bardzo zadowolona ;) Powtórzę peeling w niedzielę lub poniedziałek wieczorem ;)
18.03.2013 peeling 40 % na 10 minut. Skóra piekła bardzo, więc zmyłam wcześniej niż planowałam. Na szczęście żadne pęcherzyki się nie pojawiły. Po zmyciu i posmarowaniu kremem skóra piecze mniej, ale marszczenie nosa wywołuje silniejszy ból.
19-21.03.2013 tonik wieczorem, stwardniała skóra na obu skrzydełkach nosa i całym podbródku. Łuszczy się bardzo w tych miejscach. Już chwilę po nałożeniu kremu widoczne są suche skórki.
22.03.2013 tonik wieczorem,  skóra jest bardziej miękka, ale mocno się łuszczy, suche skórki widać tylko po nałożeniu makijażu
23-25.03.2013 tonik wieczorem, nie mam już żadnych stwardniałych fragmentów, skóra nie łuszczy się tak intensywnie, ale zaczęła łuszczyc się na czubku nosa. Po nasmarowaniu kremem nic nie widać, za to makijaż obnaża wszystkie suche skórki. Jest ich na szczęście o wiele mniej niż 1-2 dni temu. Cały czas intensywnie nawilżam i natłuszczam skórę. Rano po nałożeniu matującego kremu nakładam niezmydlaną frakcję sojową a wieczorem na krem na noc wsmarowuję olejek arganowy. W okolicy okresu niestety nadal pojawiają się niespodzianki, ale mniejsze, mniej bolesne i szybciej znikają. Zaskórniki (czarne kropki:P) stały sie lekko bledsze - już nie czarne a szare. Zawsze to jakiś postęp ;)
26-29.03.2013 skończył się tonik, wiec zrobiłam mocniejszy - ok 20%. Po jednorazowym użyciu pojawiły się na następny dzień suche skórki. Zrobiłam jednodniowa przerwę, następnie używałam wieczorem raz dziennie. Brak łuszczenia, skóra jest jaśniejsza, pojawia się mniej niespodzianek, a te które jednak są szybko się goją, poza tym są niewielkie.
30.03.2013 tonik wieczorem, ale dodałam do niego jeszcze hydrolat oczarowy aby otrzymać 10% tonik. Przemywam nim skórę codziennie wieczorem, a jeśli pojawi się jakiekolwiek złuszczenie to robię 1 dzień przerwy. Niedługo pojawi się słońce, więc kończę tegoroczną przygodę ze złuszczaniem. Kwas mlekowy będę dodawać do toniku stosowanego wieczorem z maksymalnym stężeniem 5%.


PODSUMOWANIE


Kwas mlekowy złuszcza skutecznie skórę, większe stężenie, trzymane za długo może nam poparzyć skórę, więc warto podejść do tematu ostrożnie. Planuję powtórzyć intensywną kurację kolejnej zimy, ale zacznę wcześniej, abym mogła przeprowadzić serię peelingów. Efekt jest zadowalający mimo wykonania mniejszej ilości peelingów:
* niespodzianki pojawiają się rzadziej,
* skóra jest jaśniejsza, mniej jest zaczerwienionych partii na policzkach,
* zaskórniki są leciutko jaśniejsze, efekt niezbyt spektakularny

Nie jest to kosztowna kuracja, więc warto ją sobie zafundować. Oczywiście po rozpoznaniu tematu i dobraniu kwasu do własnych potrzeb. Przy zachowaniu ostrożności i rozsądku zabieg jest niegroźny ;)

Wybaczcie kilometrowy post, ale chciałam zachować w pamięci moje perypetie i ich efekty, aby w przyszłości nie popełnić tych samych błędów ;)

Macie doświadczenia z kwasami? Jakie stosowałyście? Zadowolone jesteście z efektów?

sobota, 13 kwietnia 2013

Post organizacyjny ;)

Jak już zapewne wiecie za kilka miesięcy Google wyłączy opcję obserwowania blogów. Są co prawda strony np. Włosomaniaczki , które zbierają blogi, ale jeśli interesuje Was też inna tematyka to sprawa się komplikuje. Z pomocą przychodzi nam Bloglovin'


Po prawej stronie macie możliwość kliknięcia i blog zostanie dodany do listy obserwowanych. Warto zarejestrować się w Bloglovin', gdyż zakładając konto można logować się za pomocą konta Google, importować listę obserwowanych blogów czy nawet dodać swojego i wczytywać swoje statystyki. Dodanie ikonki jest dziecinnie proste ;)


Muszę jeszcze opanować dodanie ostrzeżenia o plikach Cookies, ale jeszcze nie rozgryzłam tematu :P Ostrzegam, że możecie się spodziewać dziwnych zmian na blogu, pojawiających sie i znikających nowych ikon itp. Po prostu testuję :D

Pozdrawiam Was serdecznie i oczywiście SŁONECZNIE :D

sobota, 6 kwietnia 2013

Zasób kosmetyków do włosów kwiecień 2013, zużycia marcowe i plany denka na kwiecień

Follow my blog with Bloglovin
W marcu skupiłam się na zużywaniu, zwłaszcza olejów. Postawiłam sobie za cel wykończyć kosmetyki, których skromna ilość i spore nieraz opakowanie zalegały mi w szafce.

Zużycia marcowe:


1.Barwa ziołowa, Czarna Rzepa - dobry szampon do mocniejszego oczyszczania, tani i wydajny. Jego zapach był męczący i drażnił mój nos, jednak używałam go raz na 1-2 tygodnie, więc nie stanowiło to problemu. Jest wiele szamponów oczyszczających z ładniejszym zapachem - nie kupię ponownie.

2. Receptury Agafii - Ziołowy lotion do włosów przeciw wypadaniu - bezalkoholowa wcierka, bardzo wydajna - wystarczyła na 1,5 miesiąca codziennego stosowania. Efekty nie powaliły mnie na kolana -recenzja. Jednak jej miły zapach, świetny skład, łagodzenie swędzenia skalpu i przystępna cena powodują, że być może kupię ponownie.

3. Kolagen z elastyną - stosowałam głównie do twarzy, wzmacniał działanie kremów, napinał skórę. Do włosów również używałam jako dodatek do masek czy sprayów olejowych. Nie byłam w stanie wychwycić jego szczególnego działania na włosy, więc prawdopodobnie do twarzy kupię ponownie.

4. Olej rycynowy - tani, łatwo dostępny. Stosowanie solo niemożliwe, za to świetnie miesza się z innymi olejami czy maskami. Stosowałam głównie jako dodatek do maski drożdżowej. Może nie od razu, ale kupię ponownie.

5. Olej sezamowy - świetny zapach sezamków, który po jakimś czasie zrobił się męczący. Stosowany do OCM powodował wysyp, którego nie przetrzymałam - odstawiłam ten olej. Ogólnie metoda OCM mnie zraziła i przerzuciłam się na mydełko dziegciowe lub łagodne żele (Facelle, Babydream). Olej zużyłam do włosów. Nabłyszczał i nawilżał włosy. Kupiłam go w Lidlu 250 ml za 10 zł. Nie wiem czy kupię ponownie.

6. Olej z orzechów włoskich - przyjemny olej o przyjemnym zapachu, konsystencji. Nie zapychał skóry - teraz twarz moja raczy się olejem arganowym i niezmydlaną frakcją sojową, więc nie szukam dla niej innych olejów. Olej zużyłam do włosów - nawilżał, nabłyszczał, łatwo się zmywał, nie odciążał i nie drażnił zapachem. Olej ok, bez efektu WOW (niestety jeszcze nie znalazłam olejowego WOW :P albo wszystkie działają na moje włosy poprawnie). Później, ale kupię ponownie.


Nowości:



Przedłużająca się zima i świąteczne promocje złamały brutalnie mój szlaban zakupowy. Jednak wizja sporej oszczędności i poprawy pochmurnego nastroju mnie usprawiedliwiła ;) Tak oto stałam się szczęśliwą posiadaczką 3 nowych odżywek i masek:


1. Receptury Agafii - Balsam nr 3 na łopianowym propolisie
2. Receptury Agafii - Jajeczna maska do włosów
3. Planeta Organica - Czarna marokańska maska do włosów

Swoje 3 grosze dołożyła maska, którą otrzymałam w marcu do testów od Dark_Lady ze sklepu setare.pl. Dopiero zapoznaję się z nią, a już wiem, że się polubimy:

Love2MIX Organic Maska z proteinami pereł


Oto jak wygląda mój:


ZBIÓR KOSMETYKÓW DO WŁOSÓW:


Szampony:

a) łagodne bez SLS, bez SLES:
1. Rossmann, Babydream (szampon dla dzieci)
2. Rossmann, Facelle intim, Sensitive (płyn do higieny intymnej) (D!!!)
3. Intimelle z aloesem

b) oczyszczające z SLES:
1. Bingo SPA, Szampon z żeń-szeniem (KWC brata)
2. Barwa ziołowa, Czarna Rzepa (D+)


Odżywki 




1) d/s:

a) bez silikonów
1. Receptury Agafii - Balsam domowy (D!!!)
2. Receptury Agafii - Balsam ziołowy regenerujący
3. Bingo, SPA, Maska do włosów z proteinami kaszmiru i kolagenem
4. Artiste, Odżywka intensywnie regenerująca 
5. Receptury Agafii - Balsam nr 3 na łopianowym propolisie
6. Receptury Agafii - Jajeczna maska do włosów


b) z silikonami:
1. Lorys duo chocolate krem nawilżajacy (D!!!)
2. Forte Sweden, Romantic Professional Anti - Age, Balsam do włosów z jedwabiem
3. Love2MIX Organic Maska z proteinami pereł
4. Planeta Organica - Czarna marokańska maska do włosów


2) b/s:

1. Shauma, Odbudowa i pielęgnacja, spray bez spłukiwania
2. Marion, 7 efektów, kuracja z olejkiem arganowym


Wcierki:

1. Woda brzozowa, Barwa
2. Farmona, Jantar 
3. Receptury Agafii - aktywne ziołowe serum na porost włosów
4. ISANA, Woda brzozowa (głównie w roli płukanki) (D!!!)
5. Kozieradka
6. Receptury Agafii - Ziołowy lotion do włosów przeciw wypadaniu (D+)


Półprodukty i dodatki:

1. Gliceryna
2. Algi - spirulina
3. Czerwona glinka z algami
4. Placenta roślinna
5. Kolagen z elastyną (D+)
6. Hesh, Amla puder 
7. Aloes zatężony 200x

Henna:


1. Mumtaz
2. Hesh, Heenara Herbal Hair Pack
3. Hesh, Mehandi
4. Fitocosmetik, Hna indyjska naturalna


Oleje:



1. Babydream
2. Babydream fur Mama
3. Cien Oliwkowy olejek do masażu
4. Masło shea  (D!!!)
5. Olej arganowy zimnotłoczony nierafinowany z setare.pl
6. Olej rycynowy (D+)
7. Olej sezamowy (D+)
8. Olej z orzechów włoskich (D+)


Zużywam powoli, staram się kupować tylko w wyjątkowych okazjach. Zniżka w kokardi.pl mnie  przekonała, że czas spróbować kolejne rosyjskie cuda, tym bardziej, że maska Love2Mix z setare.pl okazała się świetna ;) Co prawda nie zmienia to faktu, że mam za dużo odżywek i masek :P Szampony zużywam powoli, również do innych celów i nie kupuję nowych. Są wystarczająco dobre, wiec wolę nową odżywkę niż właśnie szampon ;) Odgruzowałam półkę z olejami. Miałam ilościowo tego za dużo - co innego buteleczka 10 ml arganowego a co innego butla  1000ml oleju z pestek winogron :P Teraz suma olejów jest niższa niż litr :) Wcierek też mam zbyt wiele, nie będę kupować kolejnych przez dłuższy czas. Jantara zostało mniej niż pół buteleczki, więc wcieram go w skalp dzień przed myciem. Serum na porost włosów Agafii używam tylko zaraz po myciu. Obawiam się, że pobudzające substancje w nim zawarte przy częstszym stosowaniu mogę podrażnić skalp, a w dni bez serum łagodzę skalp Jantarem ;)


piątek, 5 kwietnia 2013

Squats Challenge

Długa zima nie odpuszcza, ale możemy znaleźć w tym pozytywne strony - mamy więcej czasu żeby doprowadzić nasze ciało do ładu! Jak w końcu zrzucimy zimowe ubrania naszym oczom ma szansę ukazać się całkiem niezłe ciało ;) Dodatkowo ruch wyzwala endorfiny, których nie dostarcza nam jak na razie słońce :P Już kilka razy zbierałam się w sobie do regularnych ćwiczeń, szóstka Weidera spełzła na niczym (pakiet ćwiczeń z pierwszego dnia uznałam za łatwy i przerobiłam 3 czy 4 dni za pierwszym razem, zakwasy miałam tak silne że przez tydzień mój tułów bolał jak szalony - przy każdym kichnięciu, śmiechu krzywiłam się z bólu...nie ma to jak inteligentne podejście do ćwiczeń). Poza tym miałam problem z podłożem - na łóżku za miękko, na podłodze za twardo. Dodatkowo założyłam sama sobie nic o tym nikomu nie mówiąc, więc przerwanie ćwiczeń nie groziło wyśmianiem mojego słomianego zapału :P Ostatnio zabrałam się za wygładzanie ciała mydełkiem peelingującym, które spełniło moje oczekiwania, jak żaden inny peeling wcześniej. Pisałam o nim TU. Sama skóra zrobiła się gładsza, więc czas wygładzić wewnętrzne tkanki ;) Dlatego rozpoczynam od dziś:


Znalazłam informacje na blogu Bambusowy Raj. Zalety i instrukcję wykonania ćwiczenia znajdziecie na blogu autorki. Wyzwanie polega na tym, że codziennie wykonujemy przysiady, z każdym dniem 5 więcej, aż dojdziemy do 100 ostatniego dnia. Liczę, że wykonując ćwiczenie przez 20 dni wyrobię w sobie nawyk i będę kontynuować pracę nad sobą dalej dodając modyfikację przysiadu lub inne stojące ćwiczenia (jak pisałam wcześniej nie znoszę leżących ćwiczeń - w mieszkaniu nie mam do tego sprzyjających warunków :P).

WAŻNE! Niby przysiady to tylko przysiady, ale tylko prawidłowo wykonywane przyniosą pozytywne rezultaty bez szkody dla stawów, więc poczytajcie, zerknijcie na filmik i wszystko będzie jasne ;) Zwłaszcza interesujące są modyfikacje, które mogą wykonywać zaawansowani ćwiczący - przysiad nie będzie nudny i monotematyczny - zadziała na większą grup mięśni ;)


Jak mi idzie - możecie obserwować poniżej. Tylko rzetelna relacja uchroni mnie przed odpuszczeniem :P

05.04 Plan: 5 przysiadów
Pierwszy dzień jest najłatwiejszy - duże chęci, wielki zapał :P Obejrzałam filmik i wykonałam więcej niż 5 przysiadów. Chciałam wykonać je poprawnie, więc próbowałam różnych wersji - oczywiście nie ćwiczyłam godzinę przysiadów próbując różnych kombinacji - skończyłoby się to jak z A6W - zakwasy i koniec akcji :P

06.04 Plan: 10 przysiadów

Dzisiaj byłam w stajni, wróciłam późnym popołudniem i omal zapomniałam :P Po krótkiej rozgrzewce (nierozgrzane stawy skokowe i kolanowe niemiłosiernie mi strzelają - nagroda za jazdę konną przy -20 stopniach w cienkich bryczesach za młodu :/). Po rozgrzewce było oki ;) 10 przysiadów płytszych na rozgrzewkę i 10 prawdziwych, głębszych. Ciało rozgrzane, krew szybciej płynie, kolana nie skrzypią - jest dobrze ;)

07.04 Plan: 15 przysiadów

Żaden problem - 15 przysiadów wykonane, nawet dwa razy :D Ćwiczenie świetne, nie wymaga zbytniego przygotowania (trzeba rozgrzać stawy skokowe i kolanowe), miejsca czy stroju. Świetnie rozgrzewa, budzi rano jak kawa ;)

08.04 Plan: 20 przysiadów

Poranne 20 przysiadów na pobudkę, kolejna seria 20 po pracy, żeby "zasiedziane" ciało rozruszać. Kolejne 20 wieczorem. Póki co zapał duży, zalety ćwiczenia ogromnie, efektów na ciele brak :P Ale wiadomo - jest za wcześnie ;)

09.04 Plan: 25 przysiadów

25 przysiadów na dobry początek i 25 na zakończenie dnia ;)

10.04 Plan: 30 przysiadów

30 przysiadów na pobudkę ;)

11.04 Plan: 35 przysiadów

Z powodu braku czasu i zaganiania czasem zapominam, ile tych przysiadów miało być :P Zazwyczaj udaje mi się zrobić ile trzeba lub nawet więcej.

12.04 Plan: 40 przysiadów

Rano coraz trudniej mi się wstaje (budzik dzwoni 04:45 kolejny dzień z rzędu, a nie umiem się położyć przed 22, więc niewyspanie daje znać o sobie:/), więc rano nie robię całego "zestawu" tylko 20-30 na rozgrzewkę. Później po pracy robię planową ilość, a czasem wieczorem też 20-30 dla rozruszania ;)

13.04 Plan: 45 przysiadów

Zapomniałam ile dzisiaj i zrobiłam rano 40. W ciągu dnia kolejne próby już będą zawierać odpowiednią ilość. W przyszłym tygodniu mam późniejsze zmiany, więc poranne przysiady będę mogła wykonywać w całości ;)

14.04 Plan: 50 przysiadów

Rano zabrałam się za przysiady, a mój TŻ zaczął robić śniadanie. Doszłam do mniej więcej 30 przysiadów a TŻ przyszedł o coś zapytać, zrobiłam kolejne 10 znowu coś chciał i zapomniałam ile zrobiłam :P Wnerwiłam się i zrobiłam od początku 50, ale szybciej. Pierwszy raz się zasapałam! Jednak po rozgrzewce warto zwiększyć tempo, krew płynie jak szalona a mięśnie pracują ;) Tego samego dnia byłam w stajni. Z powodu niewielkiej rany znajdującej się w miejscu popręgu Arizona nie mogła być siodłana, więc aby zapewnić jej nieco kontrolowanego ruchu wsiadłam na oklep. Nie wzbudziło to zadowolenia klaczy, która nie wstydziła się tego okazywać :P Musiałam cały czas się pilnować, więc mięśnie nóg i pleców pracowały z maksymalną wydajnością. Wieczorem czułam zmęczenie i już wiedziałam co będę czuła jutro.... :P

15.04 Plan: 55 przysiadów

Przy próbie wstania z łóżka szybko przypomniało mi się co robiłam wczoraj. Mięśnie ud, pośladków, pleców i ramion zalał dziś kwas mlekowy. Ciężko jest mi się ruszyć po chwili siedzenia czy leżenia. Po wstaniu z żółwią prędkością zaczęłam robić przysiady. Z upływem czasu czy też powtórzeń mięśnie się dotleniły i ból był mniejszy. Od razu lepiej ;) Porozciągałam jeszcze mięśnie grzbietu i ramion, Co jakiś czas zafunduję sobie niewielką gimnastykę, żeby wspomóc mięśnie w usuwaniu kwasu ;) Dzisiaj ćwiczenia sprawiają mi ulgę - tym chętniej do nich przystępuję ;)

16.04 Plan: 60 przysiadów

Powoli moje mięśnie wracają do normy, kilka przysiadów w momencie gdy wstaję od komputera czy stołu pozwala mi rozmasować mięśnie i zmniejszyć ból ;)

17.04 Plan: 65 przysiadów

Mam coraz mniej czasu i więcej zajęć, więc gubię się ile tych przysiadów mam zrobić :P Po 50tym przysiadzie zaczyna się lekka zadyszka i ból mięśni. Dopiero teraz tak na prawdę coś zaczyna się dziać z moimi mięśniami, mogłam zacząć od 50 a nie 5, ale powolne przygotowywanie ciała (czytaj: kolan) wyszło mi na zdrowie. Żadnych zakwasów, obciążenia stawów. Dwa tygodnie rozruszania i mogę ćwiczyć bez stresu. Swoją drogą zaczęłam sezon rowerowy, nadal 3-4x w tygodniu jeżdżę konno, więc przysiady to nie jest mój jedyny ruch ;)

18.04 Plan: 70 przysiadów

Wykonany.

19.04 Plan: 75 przysiadów

Wykonany.

20.04 Plan: 80 przysiadów

Wykonany.

21.04 Plan: 85 przysiadów

Wykonany.

22.04 Plan: 90 przysiadów

Plan niewykonany - byłam rano w pracy, potem zakupy i pojechałam rowerem na działkę, gdzie na wiosennych porządkach spędziłam czas do 20, potem rowerkiem do domu, obiad (tak, tak - obiad:/), prysznic i ledwo żywa ległam na łóżku. Ból pleców zniechęcił mnie do wstania i jakiejkolwiek gimnastyki, więc z przykrością stwierdzam, że zawiodłam. Wyzwanie przedłużam o 1 dzień.

23.04 Plan: 90 przysiadów

Plan wykonany, zwłaszcza po wczorajszej porażce już pamiętam o przysiadach :P

24.04 Plan: 95 przysiadów

Już prawie 100 ;)

25.04 Plan 100 przysiadów

Zrobione ;)

Zaczynamy!!!! Przyłączycie się? :)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Receptury babuszki Agafii, Balsam do włosów domowy codzienny

Receptury babuszki Agafii, Balsam do włosów domowy KWC




Opis producenta:



 

Konsystencja i zapach



Bardzo podobnie jak przy balsamie Agafii specjalnym. Konsystencja typowa dla balsamu, w miarę gęsta, ale lejąca. Kolor żółto-miodowy  i przyjemny słodkawy, ziołowo-miodowy zapach. Balsam zamknięty jest w ciemnej, nieprzezroczystej plastikowej butli ze sporym otworem i zamknięciem w postaci nakrętki. Zmieniłabym nakrętkę na zamknięcie z klapką i zwężeniem, które ograniczyłoby wylewanie nadmiernej ilości kosmetyku. Pod koniec postawiłam balsam na korku i ładnie spłynął do nakrętki. Każdy balsam powinien mieś możliwość postawienia zarówno na głowie jak i na nogach ;) Znacznie ułatwia to jego wydobycie i zapobiega wylewaniu (przy pełnej balsam postawiony na nakrętce spłynąłby w stronę dużego wyjścia i wylałby się zbyt obficie).

Cena:


350 ml za około 19 zł (kupiłam w promocji za 10 zł)

Skład

 

Skład ze strony bioarp

 

INCI:  Aqua nivalis, Siberian Water Complex® (wyciąg z 17 syberyjskich ziół), Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Secale Cereale Seed Extract, Allium Cepa(Onion) Root Extract, Humulus Lupulus Extract, Propolis, Guar Gum, Citric Acid, Parfum, Kathon.
 
Siberian Water Complex® - Rhododendron dauricum, Inula Helenium, Atragene Sibirica, Helichrysum Arenarium, Solidago Dahurica, Erodium cicitarium, Pedicularis uralensis, Rubus saxatillis, Urtica Dioica, Saponaria Officinalis, Chamomilla Recutita, Silene Jenisseensis, Rhodiola Rosea, Artemisia Mongolica, Scutellaria Baicalensis, Polygonatum odoratum, Lamium album.

Składniki: 

Wyciąg z żytniego chleba ( Secale Cereale Seed Extract) – uelastycznia włosy, ma działanie regenerujące
Wyciąg z łupin cebuli  (Allium Cepa(Onion) Root Extract) – ma działanie dezynfekujące, wzmacniające, zawarta w nim siarka ogranicza przetłuszczanie się włosów  .
Wyciąg z szyszek chmielu (Humulus Lupulus Extract) - zapobiega wypadaniu włosów, stymuluje ich wzrost, opóźnia siwienie, działa przeciwłupieżowo, ogranicza świąd skóry głowy i przetłuszczenie włosów.

Propolis  – ma działanie  przeciwzapalne, regenerujące.
 
(Herbal Water Complex):   
Różanecznik dahurski (Rhododendron dauricum) – działanie oczyszczające i rozjaśniające przebarwienia skórne.
Oman wielki (Inula helenium) – działa antyseptycznie i przeciwbakteryjnie.
Powojnik syberyjski (Atragene sibirica) – reguluje i poprawia ukrwienie skóry.
Kocanka piaskowa (Helichrysum Arenarium) – zawiera aktywne biologicznie
substancje, działa przeciwzapalnie i antybakteryjnie, delikatnie oczyszcza i pielęgnuje skórę.
Nawłoć dahurska (Solidago dahurica) – działa przeciwświądowo i antybakteryjnie.
Iglica pospolita (Erodium cicitarium) – działa antybakteryjnie, hemostatycznie i ściągająco, bogata w garbniki, sole mineralne, witaminy A i C.
Gnidosz uralski  (Pedicularis uralensis) – łagodzi podrażnienia skóry.
Malina kamionka (Rubus saxatillis) - posiada właściwości nawilżające, odżywcze i przeciwzapalne. Zawiera witaminy A, C, H i wit. grupy B.
Pokrzywa zwyczajna (Urtica Dioica) – wzmacnia włosy, przeciwdziała ich przetłuszczaniu i wypadaniu, zapobiega łupieżowi.
Mydlnica lekarska (Saponaria Officinalis) – zawiera naturalne saponiny, środki pieniące, które miękko i delikatnie oczyszczają skórę i włosy.
Rumianek pospolity (Chamomilla Recutita) – działanie przeciwzapalne, kojące i odżywcze.
Lepnica jenisejska (Silene Jenisseensis) – zawiera naturalne substancje pieniące, delikatnie oczyszcza i pielęgnuje.
Różeniec górski (Rhodiola Rosea) – wygładza, oczyszcza i dezynfekuje skórę; chroni przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych, spowalnia procesy starzenia się skóry.
Bylica mongolska (Artemisia Mongolica) – działa przeciwzapalnie, usuwa świąd, przyspiesza gojenie ran.
Tarczyca bajkalska (Scutellaria Baicalensis) – działa antybakteryjnie, przeciwgrzybiczo, antyoksydacyjnie.
Kokoryczka wonna (Polygonatum odoratum) – działa przeciwzapalnie, odżywczo i ściągająco, przyspiesza gojenie ran i obrzęków.
Jasnota biała (Lamium album) – działa przeciwzapalnie i regenerująco.
 

Stosowanie i działanie:


Wg producenta "Nanieść i równomiernie rozprowadzić na świeżo umyte włosy. Pozostawić na 1-2 minuty, następnie spłukać". Czasem stosowałam zgodnie z zaleceniami - głownie gdy nie miałam czasu. Zazwyczaj starałam się trzymać go na włosach minimum 5-10 minut. Stosowałam go solo lub z dodatkiem olejku (akurat miałam próbkę olejku regenerującego Agafii od setare.pl), gliceryny, amli czy jako dodatek do domowej maski drożdżowej nakładanej przed myciem. Sam balsam zawiera głównie wyciągi ziołowe, więc jest dość lekki, nie obciąża włosów u nasady, łagodzi skalp (balsam specjalny miał podobną konsystencję i odciążał, ale stosowałam go wcześniej, gdy moje włosy nie były zmęczone przedłużającą się zimą :/), ale jest za słaby dla końcówek. Konieczna była odżywka b/s lub większa ilość jedwabiu (akurat używam kuracji arganowej Marion).  Balsam świetnie mieszał się z dodatkami, jest dość gęsty, więc po dodaniu kilku kropli olejku nie był wodnisty. Sam skład zachęca do stosowania, żaby jednak podkarmić mocniej końce trzeba dodać do niego olejku.

Podsumowanie


Największym atutem balsamu jest skład -mnóstwo ziołowych ekstraktów, które jednak dedykowane są dla skalpu. Dla włosów skład jest zbyt słabo odżywczy, wymagają one natłuszczenia. Można sobie z tym poradzić dodając kilka kropli olejku, który świetnie łączy się z balsamem lub możemy wybrać rosyjski balsam zawierający w składzie olejki (np. balsam Agafii regenerujący, który posiadam, ale nigdzie nie mogę znaleźć linku sklepu, który obecnie posiadałby go w sprzedaży :P lub jego brat wzmacniający). Nie skuszę się raczej na ten balsam - wersja regenerująca solo daje lepsze efekty bez konieczności wzbogacania ;) Polecam go osobom z cienkimi i skłonnymi do obciążenia włosami -powinien się sprawdzić.



Jak Wasze samopoczucie w czasie śnieżnej Wielkanocy? Oblał Was ktoś dzisiaj wodą czy raczej rzucaliście się śnieżkami? :P