środa, 8 stycznia 2014

Podsumowanie zapuszczania włosów: styczeń 2012 - 2014

Nowy rok, czas na noworoczne postanowienia i na podsumowania ;) Pomysł zapuszczania włosów zrodził się w mojej głowie w styczniu 2012 r. Wtedy po raz pierwszy wpisałam w google hasło "zapuszczanie włosów". Wynikiem nr 1 był wizaż ;) Na pewno nie jesteście zaskoczone ;) Czytanie wątków łatwe nie było, zwłaszcza, że zawierały one tysiące postów. Dość szybko jednak zorientowałam się, "kto dobrze w temacie prawi" i przeglądałam profile tylko tych osób i posty przez nie pisane. Podziwiałam galerie, czytałam posty i wizażowe blogi. Największe wrażenie wywarła na mnie Narek. W jej galerii zobaczyłam jej przemianę i byłam zachwycona :) Potem zwróciłam uwagę na włosy Czarnej Orchidei i po nitce do kłębka trafiłam na jej bloga. Blogosfera była dla mnie lepszym miejscem do poszukiwania opinii i tak stałam się obserwatorem coraz większej ilości blogów dziewczyn, których włosy czy sposób pisania mnie zafascynowały ;) Anwen, BlondHairCare, Czarownicująca czy Kascysko coraz silniej "wciągały" mnie w wiedzę tajemną :)

Skąd pomysł na takie głębsze przemyślenia? Blondregeneracja ogłosiła akcję-motywację:


Postanowiłam podsumować swoje zapuszczanie i zmotywować siebie, a mam nadzieję, że także innych do działania ;)

Jak zapuszczanie przebiega u mnie?


Zaczynałam w styczniu 2012 z taką oto fryzurą:

Dlaczego? Moje wcześniejsze szaleństwa z włosami znajdziecie TU ;)

Stopniowo włosy rosły, pielęgnowałam je intensywnie i intensywnie uczyłam się stylizacji. Jak zmieniały się moje włosy zobaczycie TUTAJ


Po roku pielęgnacji stan moich włosów i moja widza o ich potrzebach stała się zadowalająca w styczniu 2013: 

Co prawda szalałam z olejami, kosmetykami i domowymi maskami, płukankami. Przyszedł czas "otrzeźwienia", gdy fascynacja nieco przygasła, ale wiedza pozwoliła mi na dobrą pielęgnację mimo poświęcenia mniejszej ilości czasu i kosmetyków ;) Teraz na początku stycznia 2014 jestem zadowolona z włosów, wiem jak się nimi zająć i po prostu zapuszczam:



Dwa lata pielęgnacji przyniosły pozytywne efekty i mogę spokojnie trwać w tym dalej ;)

  


W jakim czasie od początku włosomaniactwa Wy możecie powiedzieć, że wiecie co robicie i jesteście zadowolone z włosów? Czy może jesteście jeszcze na etapie poszukiwań? :)


Pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wam wszystkiego dobrego w Nowym roku, nowych wyzwań, nowych fascynacji i spełnienia w poszukiwaniu szczęścia ;) Pamiętajcie o tym, żeby cieszyć się drobnostkami i nie czekać z niecierpliwością na to jedno wielkie szczęście. Szczęście składa się właśnie z takich małych radości, jest jak mozaika - zbierajcie na co dzień jej mniejsze lub większe elementy a powstanie w nich coś pięknego :)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Aktualizacja włosów - grudzień 2013

Stan włosów w poprzednim miesiącu




Stan włosów na dzień 06.01.2014

Korzystałam ze słońca, więc tym bardziej włosy wyglądały świetnie. Do tego ułożyły się całkiem nieźle po koczku-ślimaku ;) Aktualizacja w Good Hair Day zdecydowanie poprawia nastrój ;)





PIELĘGNACJA:


Mycie:


Fructis Fruitty passion i BD fur Mama były dawką nawilżenia, tak potrzebną w sezonie grzewczym ;) Nie powodowały tak dużego obciążenia jak latem. Używałam też mydełka cedrowego Agafii. Co kilka myć starałam się sięgać po produkt silniej oczyszczający: szampon Timotei Jericho Rose w czasie pobytu u rodziców a u siebie żel do mycia twarzy Oriflame ze świetlikiem i cytryną ;) Do mycia twarzy polubiłam mydełko dziegciowe, więc żel postanowiłam zużyć do włosów ;) Zamiast powiększać zbiory kosmetyków do włosów sprawdzam składy w innych kosmetykach myjących. 

Odżywki:


Tutaj misz-masz ;) Używałam tego, na co miałam ochotę :P Dlatego, że większość opakowań mam prawie pełnych, to nie skupiałam się na zużywaniu konkretnego ;) Jedynie maska Bingo SPA kaszmir i kolagen dobiega końca, więc koniec miesiąca i początek stycznia jest czasem, w którym słoik chcę opróżnić ;) Zostało mi na 3-4 użycia. Zadziwia mnie nadal fakt, że moja ulubiona maska nadająca puszystość w tej chwili wygładza mi włosy... Jestem teraz w stanie uwierzyć, że porowatość włosów zmienia się wraz z pielęgnacją ;) Poza Bingo używałam na zmianę maskę marokańską Planeta Organica, balsam Aleppo PO, który jest nowością u mnie, rzadziej odżywkę Fructis Fruitty Passion (obłędnie pachnie, ale jako d/s sprawdza się średnio, rozcieńczyłam ją wodą i spryskuję włosy między myciami lub pod olej - nawilża i cudnie pachnie),  a na skalp i czasem na długość maskę drożdżową Agafii (zapach ciasteczek mimo używania już 2 opakowania nadal mnie zachwyca). W czasie pobytu u rodziców używałam maskę Love2Mix z acai i perłą (zawiozłam ją Mamie i zostawiłam, nie miała żadnej maski do włosów, tylko jedwab! Ma włosy dość krótkie, ale poddawane trwałej i rozjaśniane od wielu lat), a także maski arganowej PO (jak zauważyłam brak masek, to skompletowałam Mamie odpowiedni prezent dla niej i jej suchych włosów - szampon i maskę regenerującą PO z minerałami Morza Martwego oraz maskę arganową PO). 
Jako odżywkę bez spłukiwania, czy raczej serum silikonowe używałam Oriflame Hair X serum termoochronne, a u rodziców jedwab Delia.

Olejowanie:


Nie zapominam o olejowaniu, raz w tygodniu to minimum. Najczęściej oliwką Babydream fur Mama, okazjonalnie innym olejem "kuchennym" lub nawet balsamem do ciała. Dzięki temu nie narzekam na szorstkość końców ;)

Inne:


Nie używam płukanek (zapominam przygotować), nie robię domowych masek (nie mam czasu, jak kupiłam drożdże do mojej ulubionej maski drożdżowej, to z braku czasu postanowiłam drożdże zalać wrzatkiem i wypić :P Tradycyjnie raz w miesiącu nakładam hennę. Tym razem była to Henna z cassią, amlą, neem i bringhraj (z Pole Henny) zalana naparem z imbiru i z dodatkiem soku z cytryny - nałożona na suche włosy, umyte poprzedniego dnia żelem z SLES.

Moje przemyślenia :P


Jakie są moje włosy w tej chwili? Mają lepsze i gorsze dni z przewagą tych OK ;) Do aktualizacji zapozowały wzorowo, miały jeden z najlepszych dni. Każde odstępstwo od normy starałam się naprawić - przyklap zwalczałam suchym szamponem lub myciem silniejszym szamponem, bądź wystarczyło po myciu nałożyć odżywkę z dala od skalpu ;) Chwilową suchość niwelowało spryskanie włosów mgiełką z rozcieńczonej odżywki Fructis (i do tego jak włosy pięknie pachniały!), przed myciem olejowanie, mycie szamponem Fructis i nałożenie silniej nawilżającej maski (oczywiście nie wszystko naraz, gdyż spowodowałoby to przyklap). Jeśli nie układały się dobrze to je związywałam, zaplatałam lub upinałam. Nie mam zbyt wiele czasu na kombinowanie i przejmowanie się włosami. Dzięki temu nie przejmuję się faktem, że danego dnia nie wyglądają dobrze tylko szybko działam żeby stan ten naprawić. 

Uwielbiam swoje włosy! Nauczyłam się, że nie są wymagające czy trudne do opanowania. Małą niesubordynację mogę doprowadzić do dobrego stanu prostym zabiegiem ;) Tego i Wam życzę ;)