Składniki maseczki:
* drożdże* mleko
* olejek rycynowy
* odżywka drogeryjna (opcjonalnie, nada konsystencję, ułatwi aplikację i nieco zniweluje zapach drożdży)
Maseczka powinna:
* zmniejszyć przetłuszczanie* odżywić skórę głowy, złagodzić podrażnienia
* odżywić cebulki i przyspieszyć porost włosów
* nawilżyć i nadać miękkość włosom
Aplikacja:
Nakładamy maskę, zakładamy foliowy czepek (może być reklamówka) i na to ręcznik lub obszerną czapkę (co kto woli - aby utrzymywało ciepło i nie było żal jak się zabrudzi). Myjemy włosy po minimum 30 minutach, warto potrzymać godzinę. Koniecznie nakładamy na suche włosy! Można na upartego nałożyć na wilgotne lub mokre włosy, co zwiększy poziom nawilżenia i miękkość włosów, ale wywoła naszą szczerą nienawiść do drożdży i niechęć współlokatorów. Maseczka już po kilku-kilkunastu minutach, mimo że zrobimy ją gęstą, będzie nam spływać po twarzy, szyi, ubrudzi ubrania i wszystko wokół. Poza tym zapach drożdży będzie jeszcze bardziej dokuczliwy - zwłaszcza jak papka będzie spływać w okolicy nosa :P Po umyciu głowy będzie nadal czuć zapach drożdży - spokojnie, jak włosy wyschną to nie będzie po nim śladu ;)
Efekty:
Po maseczce zazwyczaj czuję lekkie mrowienie skóry głowy - liczę że to moje cebulki ostro pracują :P Włosy u nasady delikatnie wolniej się przetłuszczają, reszta jest miękka, lśniąca, ale jednocześnie puszysta. Wpływ na to może również mieć fakt, że po myciu używam już tylko odżywkę b/s i jedwab w celu zabezpieczenia końców. Maseczkę stosowałam kilka razy w tym miesiącu, toteż ciężko ocenić mi jej bezpośredni wpływ na włosy. Działanie jej będzie zauważalne po dłuższym czasie stosowania.
Podsumowując
Nie jest to maseczka cud - nałożysz, spłuczesz i nagle masz włosy cud ;) Jej działanie porównałabym do zdrowej diety - regularnie stosowana nakarmi nasze włosy, które odwdzięczą nam się pięknym wyglądem. Ta dzisiejsza to przede wszystkim maseczka ukierunkowana na skalp ;) Lubię babrać się z tego typu naturalnymi maseczkami. Obecnie walczę o spowolnienie przetłuszczania, toteż wybrałam drożdże, ale w lodówce znajdziemy inne dobroci - o tym w następnych notkach ;)
Muszę kiedyś spróbować tej maseczki. Lubię domowe specyfiki, ale drożdże do tej pory tylko piłam.
OdpowiedzUsuńMaseczka jest dla mnie mniej " bolesna" niż picie drożdży :P Działa konkretnie na cebulki i skórę głowy - na pewno słabiej niż wewnętrznie, ale nie trzeba zmuszać się do picia ;)
UsuńMi nie mrowiły a odżywka nie zabiła tego smrodu:< aż mi się nie dobrze robiło:<<
OdpowiedzUsuńChociaż Tobie przysłużyła:))
Mieszankę wmasowywałam w skórę głowy, po 30 minutach - tuż przed zmyciem mokrymi dłońmi znowu masowałam chwilę skalp - może stąd to mrowienie ;) Odżywkę warto wybrać intensywnie pachnącą czymś spożywczym (wanilią, czekoladą, owocami)- jest szansa, że papka będzie pachnieć jak drożdżówka :)
UsuńWłaśnie przymierzam się do robienia drożdżowych testów- czyli używania ich jako maseczki do włosów, twarzy, próbowania różnych przepisów i moze nawet wreszcie się przełamię i do suplementacji(boję się o żołądek, bo zapach uwielbiam). Ten wpis z pewnością mi się przyda i go wykorzystam! Dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńPolecam drożdże - do twarzy używałam drożdzy zmieszanych z mlekiem. Świetnie wysuszały niedoskonałości ale nie przesuszały skóry.
UsuńWitam,ciekawewpisy mam nadzieje ze jeszcze tu wroce ;)
OdpowiedzUsuńFeel free to surf to my page: jedzenie
Ja stosuję maseczkę drożdżową 1-2 razy w tygodniu, tylko o nieco innym składzie: pół kostki drożdży, dwie łyżki jogurtu naturalnego, łyżka miodu i jak mam kilka kropel lecytyny. Maseczka jest świetna dla moich cienkich włosów, doskonale je nawilża :)
OdpowiedzUsuńDla mnie max to raz w tygodniu. Przy częstszym stosowaniu włosy pachną drożdżami jak się spocę czy zmoczę włosy (np nie ucieknę zbyt skutecznie przed deszczem:P).
UsuńKoniecznie muszę spróbować! :D Kiedyś rozrobiłam sobie drożdże i nałożyłam na włosy, ale nie dodałam żadnej maski i włosy były jakieś takie tępe.
OdpowiedzUsuńSame drożdże rozrobione np w mleku są świetne na skórę twarzy czy głowy. Włosy mogą wysuszyć ;) Wystarczy dodać olej lub odżywkę i na włosy się nadadzą ;) Często rozrabiałam drożdże w mleku, nakładałam cześć papki na twarz a do reszty dodawałam pozostałe składniki i nakładałam na włosy. Takie drożdżowe SPA ;)
UsuńMusze spróbowac Twojej wersji maski :) moze wreszcie przestana mi wypadac bo juz trace cierpliwosc :P
OdpowiedzUsuńA ja robię trochę inaczej bo mieszam drożdże, żółtka i olej rycynowy. Trochę za gęste, ale już mam wprawę w nakładaniu tej maseczki na skalp i włosy. Zawsze nakładam ją na ponad godzinkę, przed myciem :) I przyznam szczerze, że najlepiej na mnie działa jeśli chodzi o szybszy wzrost włosów :)
OdpowiedzUsuń