Ostatnie farbowanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że hennę trzeba poznać i trzeba dobrać sposób przygotowania i farbowania do własnych włosów. Zauważyłam, że 2h trzymania, jakie standardowo praktykowałam to za mało. Wystarczyło wydłużyć czas do 3h, aby kolor na włosach u nasady złapał mocniej i był trwalszy. Dodatkowo postanowiłam ponownie zgłębić inne źródła wiedzy na ten temat. M.in. na stronie helfy.pl czytałam o tym, że henna, aby uwolnić lawson potrzebuje ciepła i kwaśnego pH. Tylko jak połączyć oba te czynniki? Podgrzać sok z cytryny? Jak zwykle zapomniałam o jej zakupie, więc zaczęłam kombinować. Wg strony amla ma bardzo kwaśny odczyn i zawiera dużo witaminy C. Sama henna barwi włosy na odcienie czerwieni czy mahoniu a dodatek amli powoduje odcienie miedziane, rude. Istnieje pogląd, że amla ochładza i przyciemnia kolor. Zapewne wszystko zależy od proporcji. Zależy mi na kolorze ciepłym, jaśniejszym (niż ciemniejszym :P) i rudym (nie czerwonawym). Dlatego dodałam 3 części henny i 1 część amli. Zalałam mieszankę bardzo ciepłą/słabo gorącą wodą. Chciałam zakwasić, ale cytrynka sama do domu nie przyszła, a ocet przyciemnia i spotkałam się z sugestią, że jest nieodpowiedni dla henny, więc zaczęłam szukać alternatywy. Amla jest kwaśna, ale może jeszcze obniżyć pH? Jak pomyślałam tak zrobiłam. Co mam w domu kwaśnego? Hmmmm... KWAS :P Kwas mlekowy używałam do złuszczania skóry zimą, teraz jego minimalne ilości dodaję do toniku, więc zużywam pomalutku ;) W ilości do 5% kwas ma właściwości nawilżające, powyżej - złuszczające. Postanowiłam dodać odrobinę, aby nie przekroczyć magicznych 5% ;) Dodawałam po kropelce i mieszałam sprawdzając, czy henna zmienia kolor, wydziela się jakiś zapach itp. Nic się nie działo, więc kropiłam dalej, aż do 20 kropli. Mieszałam jeszcze chwilę i pozostawiłam mieszankę na 36 h , co jakiś czas mieszając.
Mieszanka:
- hna rosyjska (1 woreczek)
- amla (w proporcji hna:amla 3:1)
- gorąca woda (zagotowana, chwilę stała, temp. jak do parzenia zielonej herbaty)
- kilka kropli kwasu mlekowego
Czas dojrzewania: 36 h
Czas trzymania na włosach: 3h
Następnie spłukanie wodą bez szamponu czy odżywki.
Po tak długim trzymaniu włosy były ewidentnie suche, ale lepiej się układały i wolniej przetłuszczały. Nawilżenie nadrobię kolejnymi zabiegami:w ruch pójdzie olej, maska ;) Jaki wyszedł kolor? Jak zawsze ;) Mam wrażenie, że sok z cytryny to najlepszy składnik, ale kolor chwycił i to się liczy :)
Przy oknie, słońce schowane za chmurką:
Słońce wyjrzało zza chmurki:
Efekt:
Po tak długim trzymaniu włosy były ewidentnie suche, ale lepiej się układały i wolniej przetłuszczały. Nawilżenie nadrobię kolejnymi zabiegami:w ruch pójdzie olej, maska ;) Jaki wyszedł kolor? Jak zawsze ;) Mam wrażenie, że sok z cytryny to najlepszy składnik, ale kolor chwycił i to się liczy :)
Przy oknie, słońce schowane za chmurką:
Słońce wyjrzało zza chmurki:
jakie ładne ombre masz :D nie wiem, ale wydaje mi się, że tutaj kolor nie wyszedł tak intensywny jak przy innych farbowaniach...
OdpowiedzUsuńHołdy i dary składam temu, co wymyślił modę na ombre :P Nie muszę wyrównywać koloru :) A kolor w zeszłym miesiącu zdecydowanie był intensywniejszy. Muszę pamiętać o soku z cytryny i może odpuścić sobie amlę? Może ona ochładza kolor i wydaje się mniej wyrazisty?
UsuńFaktycznie fajne ombre :D
UsuńTakiego ombre jeszcze nie widziałam, ale jestem jak najbardziej na tak! :)
OdpowiedzUsuńAnomalia
Ja zawsze odstawiać na 12h, szczelnie przykrywam folią spożywczą i ręcznikiem :D
OdpowiedzUsuńWow, rewelacyjny efekt wyszedł :) Swoją drogą to podziwiam Was, tzn wszystkie dziewczyny farbujące henną :) Ja jakoś nigdy się do tego nie paliłam, zbyt czasochłonne dla mnie, a najważniejsze to te właśnie rudości, których ja u siebie nienawidzę, nie toleruję i nie mogę się pozbyć po nieszczęsnej dekoloryzacji :) Cały czas wybieram farby z popielem, aby te rudości przygasić, ale niestety z marnym skutkiem jak na razie, rudy lis cały czas wyłazi po kilku myciach ;)
OdpowiedzUsuńAle u Ciebie kolor bardzo mi się podoba <3
Dziękuję :) Jeśli unikasz rudości to henna tym bardziej nie dla Ciebie ;) Możesz spróbować z indygo, ale o szczegóły pytaj Eve ;) a indygo się nie znam zupełnie ;)
Usuńskręęęęt <3 i kolor! *.* tyle tylko powiem :D
OdpowiedzUsuńSkręt możesz sobie taki zrobić - moje fale są po koczku-ślimaku ;) Natura nie uraczyła mnie taką strukturą włosów ;)
UsuńCudne!
OdpowiedzUsuńPięknie wyszło, a włosy masz już mega długie! Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńRosną jak im nie przeszkadzam ;))
UsuńHenna nie przepada za kwaśnym pH! Kwaśne pH w mieszance czystej henny spowalnia uwalnianie jej barwnika. Mit dodawania cytryny zapewne wziął się z mehendi gdzie dodatek cytryny powoduje trwalsze zabarwienie skóry dłoni czy stóp. Henna maksymalnie powinna stać 10-12h potem barwnik rozpada się. I zalewamy hennę ciepła wodą taką, która nas nie parzy. Barwnik rozkłada się w wysokiej temp.
OdpowiedzUsuńWszystkie rady przetestowane na sobie i szczerze polecam odstawianie henny na 10h i zalanie jej zwykła wodą, nawet zimną. Dla henny nie ma znaczenia jaka woda byle nie gorąca :) Za to jeżeli chcesz uzyskać jaśniejsze odcienie tzn rude a nie czerwonawe (ja tez wole rude ;)) to przygotuj mieszankę henny i kasji w proporcji 1:1, zalej naparem z rumianku i dodaj 2 łyżki miodu :) Wychodzi rudo :D ale też mniej intensywnie niż samą henną bo dodając kasjo rozrzedza się stężenie henny.
Wokół henny krąży w sieci tyle mitów o jej przygotowaniu, że to jakaś masakra :) Swoją wiedzę posiadam od Polki, która interesuje się kulturą Indii, mieszkała tam i swoją wiedzę posiadła od tamtejszych kobiet, które zalewają hennę deszczówką, odstawiają na noc i rano nakładają na włosy :) Po więcej sprawdzonych informacji zaprasza na http://polehenny.wordpress.com/ -> blog tej dziewczyny :)
O kurcze, strasznie namieszałaś mi w głowie ;) Ale następnym razem przetestuję. Spróbuję zalać zagotowaną i lekko przestygniętą wodą, odstawię na kilka godzin i zobaczymy ;) To, że henna jest kwasolubna dowiedziałam się z najsłynniejszej w sieci ksiażki henna for hair i ze stron typu khadi. Wszędzie jest napisane, że henna uwalnia się w środowisku kwaśnym - z cytryną czy amlą. Być może sporym błedem, jaki popełniłam było zbyt długie trzymanie mieszanki przed nałożeniem. Planowałam hennowanie wcześniej, ale czasowo się nie wyrobiłam i henna postała ponad dobę. Może dlatego powyższy efekt jest słaby. Kolejne hennowanie będzie Twoim sposobem ;) Bardzo dziękuję za wyjaśnienie :)
UsuńBardzo dziękuję za informację! I polecenie bloga! Wiele ciekawych rzeczy się dowiedziałam i co najlepsze dziewczyna sprzedaje BAQ hennę w Lublinie :) Czyli dostawę pocztą mam z głowy ;) Kolejne hennowanie odbędzie się już metodą bez cytrynki, jak tylko znajdę czas i wtajemniczę się głębiej ;)
UsuńZnam tą książkę i sama stosowałam się do niej i też się na to nabrałam! Tak samo na Khadi. Farbuje henna kupioną od tej dziewczyny i jest świetna! Nie umywa się do Khadi. Jest o wiele bardziej zmielona i tworzy delikatną pastę po zmieszaniu, a nie jak Khadi piasek z wodą i błotem... Najlepiej jak się przekonasz sama na sobie, ja się przekonałam :) Teraz zalewam hennę zwykłą wodą prosto z kranu, zostawiam na noc i rano nakładam :) Łapie prześlicznie :) Do tego nie mam siana na głowie jak po farbowaniu z czymś kwaśnym, bo właśnie to kwaśne pH tak mocno wysusza włosy, a nie henna :) Polecam jeszcze dodanie zmielonych goździków do henny :) Włosy pięknie po tym pachną (a nie skoszoną trawą :D) i kolor jest bardziej intensywny - goździki dzięki olejkom eterycznym rozgrzewają mieszankę na głowie i ta intensywniej wnika we włos :) Daj znać jak pofarbujesz się henną od Pole_henny :))
UsuńA jakbyś chciała zagłębić się bardziej to poczytaj sobie jeszcze komentarze tej dziewczyny w wątku hennowym na wizażu, wiele tam doradza :) Przetestowałam na sobie jej rady i na prawdę działaj. Jej nick to hennaya a tu jest jej pierwszy post na wątku hennowy od, którego zaczęła się rewolucja :) http://wizaz.pl/forum/showthread.php?p=36647615#post36647615
UsuńP.S. Tylko nie dawaj za duże goździków bo naprawdę mocno rozgrzewają :))
Dzięki jeszcze raz za info :) Mam jeszcze hennę Mumtaz i rosyjską, więc muszę je zużyć, ale na pewno spróbuję też hennę tej dziewczyny. Zwłaszcza, że mieszkam osiedle obok :P Na zdjęciach papka faktycznie przypominała jogurt a nie fusiaste błotko jak moje dotychczasowe henny :P Mimo to i tak je uwielbiam tylko czasem jak za bardzo pokombinuję to marnie wychodzi :P Przynajmniej nie niszczy włosów ;) Spróbuję zalać ciepłą wodą jedną z moich, bez dodatków. Goźdźiki może następnym razem. Czasem prostota jest najlepsza ;)
UsuńPiękny efekt:)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolor i jakie fale.. :)
OdpowiedzUsuńzawsze podobały mi się rudości z jednym wyjątkiem - mnie w nich :D Henna złapała naprawdę fajnie
OdpowiedzUsuń