Tym razem postanowiłam nie zadręczać Was moją przydługą listą kosmetyków i napisać tylko to co ubyło i to co przybyło ;)
Ubytki i denko:
1. Facelle sensitive - szamponów mam wystarczająco dużo, spisują się świetnie, wiec postanowiłam przekwalifikować oczekujące na użycie Facelle z szamponu na płyn do higieny intymnej (zgodnie z przeznaczeniem producenta). Nie było sensu kupować, skoro mam pod ręką. Facelle świetnie nadaje się w czasie, gdy włosy mocniej się przetłuszczają, a teraz o dziwo pragną nawilżenie i nawet szampon Fructis Fruity Passion z olejkiem kokosowym przestał je obciążać. Kupię ponownie do obu celów :)
2. Artiste, Odżywka intensywnie regenerująca - odżywka dobra, kupiona jako bomba proteinowa obnażyła moje włosy: zamiast je przeproteinować lekko je wygładzała bez obciązenia. Wniosek: moje włosy są na tyle zdrowe, że proteiny je wygładzają, nie dają efektu miotły ;) Teraz receptą na mega puszystość są płukanki ziołowe, kawowa lub piwna, a takze suchy szampon. Wkrótce recenzja. Odżywkę uważam za po prostu dobrą, więc jak zapragnę protein to kupię ponownie, albo jak będzie w bardzo obniżonej cenie.
Zakupy i nowości:
1. Olej arachidowy - olej sezamowy dobiega końca, więc kupiłam w Lidlu ostatni olej arachidowy z tygodnia chińskiego. Kosztował wtedy 10 zł a ja kupiłam go za 4 zł / 250 ml. Tego typu spożywcze oleje zużywam też w kuchni jako dodatek do załatek lub częściej dodatek do soku marhwiowego (Wit. A rozpuszcza się w tłuszczach, więc tym dodatkiem wspomagam jej przyswajanie, a jakie ciekawe smaki czasem uzyskam - sezam był najbardziej specyficzny :P).
2. Babydream fur Mama płyn do kąpieli - ten zapach i pianka jak po mleku ciągną mnie do niego nieustannie :) Teraz włosy trudniej obciażyć, wiec postanowiłam ponownie do niego wrócić. Zwłaszcza, że jesień to czas uporczywego otaczania się słodkimi zapachami.
Plany na denko:
1. Bingo z żeń-szeniem - szampon z SLES do głębszego oczyszczania włosów. Zostało mi go niewiele, poza tym mam już szampon z ALS i MLS, więc siarczanów do oczyszczania mam dość. W razie potrzeby mogę użyć żelu do twarzy (mydełko dziegciowe przejęło rolę myjadła do twarzy, więc żele trzeba jakoś zagospodarować).
2. Receptury Agafii - Drożdżowa maska do włosów - cudownie pachnąca (mam wrażenie, ze ostatnio robię zakupy tylko nosem...), świetnie nawilżająca skalp i włosy u nasadu. Kupiłam 2 opakowania, jedno powoli dobija dnia, więc czas je skończyć. Zawsze to jedno pudełeczko mniej.
3. Olej sezamowy - zostały może ze 2-3 łyżki, więc jak nie dopiję, to "doolejuję" ;)
Stan kosmetyków:
1. Szampony: 42. Odżywki: 9 (opakowań 10)
3. Oleje: 5 (w tym 3 kosmetyczne, 2 spożywczo-kosmetyczne)
przesada!
za dużo
blisko normy
tyle, ile trzeba
Szamponów trochę za dużo, 2 wystarczą w zupelności. Odżywek? No cóż... Bez komentarza. Przy "wypasionej" pielęgnacji powinny być 4: proteinowa, nawilżająca, silikonowa d/s (taka na szybkie mycie: nałożyć, rozplątać włosy i spłukać-diplona sprawdza się idealnie) i serum do końców. Oleje zużywa się powoli, więc kosmetyczny powinien być 1 (do skalpu nie potrzebuje - ta forma pielęgnacji nie sprawdza się u mnie, wolę wcierki lub odżywki), a spożywczy to już zależy od szefa kuchni :)