Piękna pogoda, za którą strasznie zimą tęskniłam i nie mogę się nią "nasycić" powoduje, że każdą wolną chwilę (których jest bardzo mało) spędzam na dworze (w stajni, na rowerze, spacerze). Na pielęgnację mam coraz mniej czasu, olejowanie niemal zapomniane, a hennowanie z powodu czasochłonności chwilowo zastąpiłam szamponetkami Marion. Lubię hennę, ale nie jestem w stanie wygospodarować 3 godzin (mycie, trzymanie papki, spłukiwanie, suszenie), dodatkowo musiałabym pamiętać o tym dzień wcześniej, żeby hennę zalać sokiem z cytryny. Do tego w Naturze jest promocja i szamponetka kosztuje 2,50 zł. Kupiłam 3 odcienie: tycjan (podobny do efektu po hennie), mahoń (ciemniejszy, lekko bordowy) i burgund (jakby mnie naszło na zmianę w stronę czerwieni). Na pierwszy ogień poszedł mahoń.
Marion, Szampon koloryzujący 96 Mahoń
Opis producenta i zastosowanie nie mieniło się, jak w poprzednim poście z kolorem Tycjan TU. Wg instrukcji należy produkt nałożyć na umyte, wilgotne włosy. Po
nałożeniu masować do uzyskania piany i spłukać po 20 minutach (trwałość
4-5 myć) lub 45 minutach (7-8 myć).
Ja wolę intensywniejszy i trwalszy kolor, wiec nakładam na 45-60 minut. Na moje włosy spokojnie wystarcza 1 saszetka. Przed nałożeniem umyłam włosy szamponem ze SLES, aby nic nie przeszkadzało kolorkowi zadziałać. Po zmyciu nie miałam już czasu i chęci na odżywkę d/s, więc nałożyłam tylko serum arganowe Marion i psiknęłam sprayem z silikonami (sama go zrobiłam: wymieszałam napar z zielonej herbaty i tonik aloesowy Ziaja, silikonową maskę Matrix (próbka), olej arganowy). Wyschły naturalnie - było ciepło, więc nie potrzebowałam suszarki.
Ja wolę intensywniejszy i trwalszy kolor, wiec nakładam na 45-60 minut. Na moje włosy spokojnie wystarcza 1 saszetka. Przed nałożeniem umyłam włosy szamponem ze SLES, aby nic nie przeszkadzało kolorkowi zadziałać. Po zmyciu nie miałam już czasu i chęci na odżywkę d/s, więc nałożyłam tylko serum arganowe Marion i psiknęłam sprayem z silikonami (sama go zrobiłam: wymieszałam napar z zielonej herbaty i tonik aloesowy Ziaja, silikonową maskę Matrix (próbka), olej arganowy). Wyschły naturalnie - było ciepło, więc nie potrzebowałam suszarki.
Efekt
Włosy miękkie, lśniące, troszkę zafarbowała mi skóra nad czołem :P Kolor w przeciwieństwie do henny (porównajcie z TYM postem) równie mocno pokrywa mi włosy u nasady, co mnie bardzo cieszy :) Zresztą zobaczcie same:
Pozdrawiam Was serdecznie ;)
Pozdrawiam Was serdecznie ;)
ŁAdnie wyszło, zwłaszcza na ostatnim zdjęciu widać tą bordową czerwień;))
OdpowiedzUsuńW zależności od światła widać inny odcień ;)
Usuńbordowa czerwień kusi mnie od dawnych czasów, jednak zawsze stwierdzam,że ona nie jest dla mnie
OdpowiedzUsuńMożesz spróbować szamponetką, ale najpierw sprawdź na mniej "inwazyjnym" kolorze jak będzie się zmywać. Na niektórych włosach trzyma mocno ;)
UsuńBajeczny kolor i piękne włosy!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Powoli się zmywa niestety...
UsuńKolor wygląda pięknie.
OdpowiedzUsuńJaki był kolor wyjściowy? Mam właśnie zamiar użyć takiej samej szamponetki i nie wiem czy mi wyjdzie. Mam włosy w kolorze średniego brązu.
OdpowiedzUsuń