poniedziałek, 10 września 2012

Laminowanie - domowe proteiny nie tylko z żółtka


Wszędzie ten temat był wałkowany, nawet Anwen zrobiła ankietę badającą skuteczność tego zabiegu, aby już "naukowo", czy raczej statystycznie uporządkować efekty metody na różnych włosach.

Pierwszym przepisem był ten od Miss Fashionistki:

*domowe laminowanie włosów*
1 duża łyżka żelatyny
3 duże łyżki gorącej wody
połowę łyżki odżywki do włosów

Po umyciu smarujemy miksturą włosy, zakładamy czepek i ręcznik, pozostawiamy na 45 minut (warto podgrzać suszarką turban), zmywamy dokładnie zimną wodą.

Wiedźma poszła dalej i przetłumaczyła inną metodę:

Proteinowa Kuracja Żelatynowa na Włosy

Składniki
  • 2,5 łyżeczki żelatyny (połowę dla słabszej kuracji lub włosów krótszych niż do ramion) - dokładniejsze ilości dla różnego typu żelatyny patrz przepis oryginalny
  • 1/4 do 1/3 kubka wrzątku
  • 1/4 łyżeczki octu lub soku cytryny (szczypta kwasku cytrynowego)
  • 1-3 krople oleju
Opcjonalne dodatki
  • 1 łyżeczka miodu
  • jogurt
  • 2-3 łyżeczki odżywki
  • mleko kokosowe
  • napar ziołowy zamiast wody
  • więcej octu
  • więcej oleju
  • łyżkę soku aloesowego (nie z bananem)
  • 1/4 papki bananowej (uwaga tu na kwasy)
Sposób użycia

Kiedy podstygnie nałożyć na wilgotne, umyte włosy.

Warianty
  • Opcja 1: Szybka
Trzymaj minimum 3 minuty, spłucz i użyj odżywki jeśli jest taka potrzeba.
  • Opcja 2: Z ogrzaniem - pod prysznicem
Na włosy z maską nałóż foliowy czepek. Wsadź głowę pod prysznic pod ciepły strumień wody przez kilka minut (będzie głośno! trzymaj uszy poza folią). Spłucz dokładnie i w razie potrzeby użyj odżywki.
  • Opcja 3: Intensywna
Nałóż maskę, wysusz włosy suszarką! Staną się sztywne. Teraz umyj i użyj odżywki.

Tłumaczenie: by Wiedźma
Przepis: (WS, scienceyhairblog.blogspot .com)

Moje laminowanie nr 1 18.08.2012 (metoda Miss Fashionistki):
Skusiłam się i ja :D Zastosowałam metodę lightową - wymieszałam 2 łyżeczki żelatyny z wrzątkiem a następnie z 1 łyżeczką Pottersa aloesowego. Nałożyłam na włosy, na to czepek i poszłam pod prysznic. Chwilę podgrzałam strumieniem wody z prysznica, potem założyłam ręcznik i po ok. 45 minutach spłukałam zimną wodą. Było późno, więc po zdjęciu turbana z ręcznika wysuszyłam suszarką - letnim nawiewem.

Efekty:
* większy połysk (po hennie lśnią jak szalone, więc żelatyna lekko wzmocniła ten efekt)
* miękkość
* sypkość
* puszystość - ale nie puch

Po nocy włosy świeże, po całonocnym zwinięciu w ślimaczki ułożyły się w ładne, sprężyste i lśniące loczki. Nadal są mięciutkie. Po kolejnej nocy (2gi dzień! nie musiałam następnego dnia myć włosów) nadal miękkie lśniące, puszyste. Żelatyna nie przyspieszyła przetłuszczania, więc to duży plus ;) 

Moje laminowanie nr 2 23.08.2012 (metoda z suszeniem Wiedźmy):
Na poprawę humoru zalaminowałam ponownie włosy. Przed myciem na zmoczone mgiełką domową włosy nałożyłam mieszankę:
1/4 szkl. gorącej wody
3 łyż. żelatyny
2 łyż. oleju z orzechów włoskich
2 łyż. Pottersa aloes, jedwab
1 łyż. miodu
1 łyż. octu
Włosy od razu pięknie się kleiły - nic nie spływało, więc bez dodatkowych ręczników zabrałam się za suszenie gorącym powietrzem. Po 10 minutach włosy skleiły się na amen! Posiedziałam z mieszanką jeszcze pół godziny (w tym czasie kroiłam cukinię na kotlety :P ). Potem podsuszyłam kolejne 5 minut - aby były suche na wiór. Poczekałam chwilę jak ostygną (wykonując inne obowiązki domowe), a następnie umyłam włosy Babydream fur Mama, na chwilę nałożyłam Pottersa aloesowego, spłukałam, a następnie nałożyłam odżywki b.s Joannę, spray Marion i jedwab (czyli standard). Włosy tym razem wyschły naturalnie. Efekty jak po metodzie 1, może trochę wzmocniony blask i gładkość, włosy delikatnie sztywniejsze. Żadnego obciążenia czy przeproteinowania (Potters, miód i olej na to nie pozwoliły).

WNIOSEK: zabieg korzystnie wpływa na włosy, jeśli długofalowo się sprawdzi (pomoże zachować nawilżenie, ochroni przed uszkodzeniami mechanicznymi i rozdwajaniem, proteiny z żelatyny mają za duże cząsteczki, aby wniknąć jak keratyna i odbudować włos) to będzie mój obowiązkowy zabieg raz na 1-2 tygodnie. Metoda 2 jest bardziej kłopotliwa i czasochłonna. Myślę, że wystarczy stosując metodę 1 podgrzewać turban suszarka, a po spłukaniu pozwolić sobie na wysuszenie włosów suszarką dla utrwalenia ;)

Teraz "must do" to olejowanie i laminowanie. Oba zabiegi łączy łatwość wykonania (nałożyć i czekać -w tym czasie można robić coś innego lub spać) i niskie koszt.

4 komentarze:

  1. ja jeszcze nie laminowałam ;) boję się trochę, z tego co czytałam na blogach, loki niezbyt lubią ten zabieg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj wersję z odżywką po myciu. Kręconowłose często zauważały ładniejszy, bardziej zdefiniowany skręt. Zobacz Ewalucję (http://ewalucja.blogspot.com/2012/08/efekty-po-laminowaniu-filmik.html). Widzisz jak włosy jej się kręcą w rurki? ;) Zawsze miała ładne spiralki, ale efekt po laminowaniu jest jeszcze ciekawszy ;) Tylko pamiętaj o nawilżającej odżywce - proteinowa w połączeniu z żelatyną może zrobić Ci bałagan na głowie ;)

      Usuń
  2. Hm... próbowałam raz laminowania z przepisu miss fashionistki i szału nie zrobiło. Miałam spróbować jeszcze raz, ale "nie było czasu" :P u mnie proteiny chyba ogólnie nie działają zbyt efektownie, np. płukanka z cysteiną- włosy po niej są fajne ale d. nie urywa ;P tak samo z innymi proteinkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie proteiny dodają objętości, włosy stają się sztywniejsze i bardziej puszyste. Laminowałam z dużą ilością nawilżaczy: odżywka, olej, wiec był też efekt wygładzenia. Może spróbuję zrobić eksperyment i do żelatyny dodać maskę proteinową - Bingo kaszmir kolagen? Już powoli dość mam tej mega miękkości bez objętości (tia - poetka ze mnie kiepska). Jeszcze nigdy nie przeproteinowałam włosów - może dramatu nie zrobię? :P

      Usuń

Chętnie poznam Waszą opinię na temat wpisu lub bloga. Wpisy zawierające reklamę lub co gorsza obraźliwe będę usuwać. Komentarz jest częścią bloga, więc niech będzie równie przemyślany - to jest Wasz ślad i świadczy o Was ;)