Upłynął kolejny miesiąc, w którym jednak mniej intensywnie "zajmowałam się" tematem włosów. W grudniu cierpiałam na chroniczny brak czasu, w pracy i na uczelni wielka panika przed końcem roku: podsumowania, raporty itp a dodatkowo podjęłam dodatkowe zlecenie, które pochłonęło dodatkowe godziny moich dni. Okazało się, że jednak sporo wolnego miałam poprzednio, gdyż przy dobrej organizacji czasu, bez zbędnego jego trwonienia byłam w stanie wszystko pogodzić. Również nie zaniedbałam przyjaciół ;) Wspomagałam się wewnętrznie żeń-szeniem, który jest moim ulubionym preparatem pomagającym "ogarnąć się" w trudnym okresie ;) Ale do rzeczy - czy taki mniej intensywny miesiąc źle wpłynął na moje włosy? Czy może nie przeszkadzałam im po prostu rosnąć? :D
Stan włosów w poprzednim miesiącu
Długość 30.11.2012 : 51,3 cm
Widać już zmęczone życiem końce, prosiły o odświeżenie ;) Szkoda mi było obcinać w związku z akcją zapuszczania - żałowałam, że przed jej rozpoczęciem nie podcięłam końców, cóż trudno ;) Zrobiłam to w grudniu - głównie skłoniło mnie do tego powyższe zdjęcie ;)
Stan włosów na dzień 31.12.2012
Porównując z poprzednim miesiącem widać, że jednak amla nieco oziębiła kolor. Na żywo ciężko było mi to stwierdzić, ale jak patrzę na zdjęcie z listopada i grudnia, oba z lampą i wykonywane w tym samym miejscu to widać różnicę w kolorze. Powyżej widać moje włosy niestylizowane, rozczesane po wysuszeniu. Poniżej zdjęcie po rozwinięciu koczków-ślimaczków bez użycia jakiegokolwiek stylizatora. Są lekko suche po amli - użyłam tylko balsamu Agafii z amlą i placentą na całą długość. Zwykle na końce nakładałam odżywkę z kilkoma kroplami olejku, aby je mocniej nawilżyć.
31.12.2012 r. 52 cm, 07.12 podcięłam o około 2cm (przyrost ok. 2 cm, ciężko obiektywnie ocenić)
Suplementy
1-3.12.2012 napar z pokrzywy, pestki ze słonecznika, nic w tabl.
4.12-20.12.2012 napar z pokrzywy i bratka, pestki ze słonecznika, Calcium pantothenicum
21.12.2012-31.12.2012 napar z pokrzywy i bratka, pestki ze słonecznika, Calcium pantothenicum, Wit. A+E
Króluje jak zwykle pokrzywa i nadal skubię słonecznik (zazwyczaj z rodzynkami). Postanowiłam jednak się wspomóc CP oraz A+E. Ciężko ze świeżymi owocami i warzywami, więc chociaż trochę uzupełnię niedobory :)
Szczegółowa pielęgnacja i kosmetyki, jakich używałam
Mycie:
* OMO Lorys x8
* OMO Romantic x3* Babydream
* mydełko nepalskie z henną x2
* Barwa, Czarna Rzepa (raz na tydzień lub dwa) w sumie: 2 x
* Biedronka, Natei ze sles 1x (byłam na święta u rodziców i myłam tym, co było :P)
Praktyczne za każdym razem myłam włosy metodą OMO. Zmniejsza to problem plątania się włosów, dodatkowo zużywam nieskończony słój Lorysa Duo Chocolate. Nawet stosowany przed myciem wygładza i lekko prostuje moje włosy. Heh - a ja chcę fale i puszystość! Nie jest to odżywka dla mnie, ale nie zmienia to faktu, że obietnice producenta spełnia: wygładza, dyscyplinuje i chroni włosy. Teraz narażone są na suche powietrze i uszkodzenia mechaniczne od szalików, kurtek czy golfów, toteż Lorys jest pomocny :) Gdy chcę zachować lekkość włosów używam do OMO balsamu Romantic.Do codziennego mycia nadal używam Babydream, sprawdza się, dobrze myje i nie nasila wypadania włosów. Używam go metodą kubeczkową - rozcieńczam woda, naparem ziołowym lub wygazowanym piwem. Czasem dodaję kilka kropli cytryny lub octu jabłkowego, żeby obniżyć pH. Jestem zadowolona. W styczniu zmienię szampon dla zachowania różnorodności. Zaczęłam testy mydełka nepalskiego Top-to-Toe z henną, ale musiałam mieć świeże włosy codziennie, więc dalsze testy przesuwam na styczeń. Po pierwszej próbie włosy nadawały się do ponownego mycia, ratowałam się suchym szamponem, a drugim razem już przy myciu czułam to dziwne oblepienie włosów, więc zaraz umyłam Babydreamem. Może jest to mydełko tylko do suchych włosów? Skórę ciała pozostawia nawilżoną, więc pewnie skalp też lekko natłuszcza. Mój ma swoje zasoby tłuszczu, więc pewnie dlatego włosy reagują przyklapem. Poza wpadką z mydełkiem włosy nie potrzebowały mocnego oczyszczenia, więc Barwę użyłam tylko jeszcze przed hennowaniem. W Święta rodziców nie miałam swojego arsenału, więc użyłam szamponu, jaki był ;)
Odżywki przed myciem:
* na skalp maseczka z papki z kozieradki, olejku łopianowego GP ze skrzypem i Balsam Agafii specjalny, a na długość jajko, kolagen z elastyną, OzO i Balsam Agafii specjalny
Nie miałam w tym miesiącu zbytnio czasu na kombinacje, toteż jak znalazłam popołudnie to przekombinowałam maksymalnie jak się dało. Jak widzicie skomplikowany skład obu maseczek ustaliłam w oparciu o działanie składników: działające na skalp i na długość podzieliłam i dwie różne papki nałożyłam na skalp i na włosy. Tylko jedno SPA miały włosy, ale za to jakie bogate :PP
Odżywki d/s:
* Balsam specjalny Agafii 8x na skalp solo lub rozcieńczony tonikiem Ziaja z placentą i amlą x9
* Isana babassu z oliwką Cien oraz kolagenez z elastyną na długość x2
* Romantic Anti-Age z olejkiem Cien, kolagenem i elastyną x1
Balsam Agafii kupiłam w promocji za 10 zł (2 rodzaje: domowy i specjalny). Jak się okazało specjalny miał krótszą o kilka miesięcy datę ważności niż domowy, toteż uparcie go zużywam, nie sięgając po drugi, gdyż szkoda byłoby mi go wyrzucić, gdyby się przeterminował. Pozostała mi porcja na około 2 użycia, więc cel wykonany i niedługo umieszczę jego recenzję ;) Jest on zbyt lekki dla końców toteż czasem używałam jednocześnie 2 odżywki - Agafię na skalp i włosy u nasady, a na końce inną odżywkę z dodatkiem oliwki Cien. Metoda prosa i skuteczna- każdy fragment włosów ma inne potrzeby, a dzięki temu mogłam jednocześnie każdą zaspokoić ;) Dodatek placenty pięknie nabłyszcza włosy a amla nadaje objętości i niestety oziębia kolor.
Odżywki b/s:
*joanna z olejkiem kokosowym x6
* kuracja z olejkiem arganowym Marion x13
* Shauma, Odbudowa i pielęgnacja, spray bez spłukiwania - spray x13
* Romantic Anti-Age z olejkiem Cien, kolagenem i elastyną b/s x1
* Potters aloesowy b/s x1
* jedwab Delia, spray z jedwabiem Joanna x1
Jak widać głównie używałam kuracji arganowej Marion - jako zabezpieczenia końców oraz sprayu Schauma na resztę włosów. Gdy nie używałam żadnej odżywki d/s lub używałam odżywki ziołowej, zbyt słabej dla końców, to na początek nakładałam kroplę Joaśki z olejkiem kokosowym (jeszcze ją męczę - około 30 ml jeszcze mam :P). Odżywki b/s to ideał dla zabieganych. Przy ciągłym braku czasu można ograniczyć codzienną pielęgnację do odżywek bez spłukiwania: balsamów, sprayów i jedwabi. Raz lub dwa w tygodniu nałożyć intensywną maskę pod czepek na 30 minut i włosy będą w dobrej kondycji ;)
Olejowanie:
* olejowanie na sucho na długość oliwka BD niebieska, ewentualnie dodatkowo w skalp olejek łopianowy ze skrzypem GP x6
* olejowanie kokosem na Kallosa Latte na 3h
* olejowanie na suche włosy kokos z BD
* olejowanie na domowy spray-odżywkę na długość OzO
Olejowanie to zbawienie dla zabieganych, którzy myją głowę rano. Nakładasz olej w 2 minuty i idziesz spać, rano myjesz włosy i już ;) Nie miałam czasu na ganianie z maską i turbanem na głowie po godzinie, więc odżywki nakładałam na 5-10 minut. Oleje za to działały kilka godzin - jak spałam ;) Włosy nie odczuły zbytnio braku czasu na ich pielęgnację dzięki temu ;) Kontynuowałam olejowanie na suche włosy, a raz na jakiś czas w celu uzupełnienia nawilżenia włosów psikałam je sprayem domowym (woda, odżywka do włosów, gliceryna) i na to nakładałam olej ;)
Wcierka:
* wcierka Joanna Rzepa ampułki x1
* wcierka kozieradka x8
* wcierka woda brzozowa z kozieradką x6
Została mi ostatnia porcja Rzepki - jest to mój hit wcierkowy nr 1 :) Co prawda chodzi mi ogólnie o Joannę rzepę, gdyż efekty po kuracji jak i ampułkach były takie same ;) W każdym razie skończyłam ampułki i patrzę na rosnący gąszcz babyhair :D
Kolejną wcierką był napar z kozieradki - rosołek wcierałam po myciu na mokre włosy (czy raczej skórę głowy). Jednak napar nie jest trwały, trzeba go trzymać w lodówce, wiec wpadłam na pomysł przedłużenia trwałości i zwiększenia transportu składników w głąb cebulek. Dodałam do mocnego naparu wodę brzozową i to był strzał w dziesiątkę ;) Wcierka dłużej pozostaje świeża, nie ma intensywnego zapachu rosołu jak kozieradka i spirytusu jak woda brzozowa. Czuć woń alkoholowego toniku, która nie jest dokuczliwa jak zapach składników solo ;) Nie podrażnia skalpu, nie wzmaga przetłuszczania.
Inne:
* płukanka z piwa x1
* hennowanie Hesh Mehandi ze spiruliną, placentą i zieloną glinką z cytrynką (efekty)
Jak widać nie miałam czasu na eksperymentowanie z domowymi maseczkami czy płukankami. Raz użyłam płukanki piwnej a resztę piwa zużyłam rozcieńczając nim szampon myjąc metodą kubeczkową. Takim sposobem miałam swój szampon piwny bez SLES (na bazie BD) :P
Wow. Ale się rozpisałaś.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne podsumowanie wszystkiego.
Włosy też śliczne.
Naprawdę, moim zdaniem są bardzo zadbane.
I taka rozbudowana pielęgnacja.
Bardzo ładnie ;)
Miałam wenę twórczą :P Cały czas staram się skonkretyzować pielęgnację i zmniejszyć te urozmaicenia, żeby ocenić co jest dla mnie lepsze a co gorsze, ale jakoś nie mogę :P
Usuń