1. Wcierka: Joanna Rzepa, ampułki wzmacniające wcierana po każdym myciu co drugi dzień - cudo! Może nie urosło mi 5cm włosów, ale cały gąszcz babyhair. Przynajmniej poprawię gęstość nadwyrężoną jesiennym wypadaniem ;)
2.Odżywka na skalp: Receptury Agafii - Balsam ziołowy specjalny z dodatkiem placenty po myciu - nie czułam jego cudownego działania, ale włosy u nasady były bardzo lśniące, jak rozcieńczyłam odżywkę tonikiem nagietkowym Ziaja to nawet obciążenie było minimalne. W każdym razie moje liczne babyhairki miały co jeść ;)
3. Placenta roślinna - jako dodatek do balsamu Agafii - połysk nadaje świetny ;)
4. Green Pharmacy, Olejek łopianowy ze skrzypem - olejowanie skalpu na noc lub 30 minut przed myciem minimum 1x w tygodniu - nie spodobała mi się ta metoda. Postaram się ją kontunuować do zakończenia buteleczki.
5. MASAŻ- nakładając powyższe cuda zawsze masowałam skalp. Najsilniejsze efekty czułam po rzepce - słynne mrowienie czuję nadal, mimo stosowania już miesiąc. Skalp się nie przyzwyczaił i reaguje na ten preparat.
6. Wewnętrznie picie pokrzywy, witaminki: A+E oraz B complex - skończyłam je w połowie miesiąca i teraz nie łykam nic. Piję pokrzywkę i jako suplement zajadam się pestkami słonecznika i rodzynkami - ten duet mnie ostatnio pochłonął ;)
Efekty
- zobaczycie w aktualizacji.
Przyrost miesięczny standardowo wynosi 1 cm, w listopadzie włosy urosły: 1.3 cm
Efekt średni, ale pora roku przyrostowi nie sprzyja ;). Walczę dalej, ale będzie konieczne podcięcie końcówek. Powinnam to zrobić tuż przed akcją, ale niestety zapomniałam :P
Jaki mam plan na grudzień:
1. Wcierka: Jantar lub kozieradka. Wstępnie planowałam Jantar, ale skoro kozieradka nabrała rozgłosu (Kascysko stosowała na włosy i cerę, Anwen na włosy) to chyba się na nią skuszę ;) Jeszcze delikatne usztywnienie włosów u nasady powodujące push-up jest dodatkową zachętą ;)
2. Olejek łopianowy Green Pharmacy będę stosować minimum raz w tygodniu - niewiele mi go zostało, więc go zmęczę.
3. Suplementy - na razie pozostawiam pestki ze słonecznika i raz w tygodniu ziarenka lnu (produkt uboczny gotowania żelu lnianego). Pokrzywa bez zmian ;) Dodam słynne Calcium Pantothenicum - 1 opakowanie
4. Pozostałe punkty bez zmian - masaż, balsam Agafii z placentą
U mnie porost znacznie wspomógł olej sezamowo - słonecznikowo - imbirowy z ekstraktem z czosnku, który nakładałam na skalp. Już mi się kończy i nie wiem gdzie go znajdę :(
OdpowiedzUsuńA kozieradka też mnie kusi, zapach mnie nie przeraża, liczę na działanie :))
A skąd wzięłaś ten olej? Sama zmieszałaś i dodałaś czosnek i imbir czy to był gotowy produkt? Zamówiłam kozieradkę na DOZie - ocenię jej zapach. Jak na razie wszelkie śmierdziuchy nakładane na skalp traciły zapach po wysuszeniu włosów. Nie stosowałam czosnku - ten "element" ma bardzo silny zapach. Jak zjadłam w celu zwalczenia przeziębienia 1 surowy ząbek czosnku to czułam jego smak jeszcze rano następnego dnia, mimo że jeszcze jadłam, piłam oraz myłam i płukałam zęby. Niezniszczalny zapach :P
UsuńKupiłam gotowy właśnie i to na dodatek w Asdzie, w Glasgow :( Pisałam o nim tutaj --> http://moje-kosmetyki-byn.blogspot.com/2012/08/czesc-dzis-kolejna-pereka-ktora-nabyam.html
UsuńCo do czosnku - zgadzam się, sama podczas choroby wspomagam się czosnkiem zalanym mlekiem z miodem, okropnie pachnie z ust, nawet po umyciu zębów :D. Ale daje kopa, kiedyś on mi pomógł, a nie antybiotyk, lol :D.
Zgadza się, ja na szczęście kurację uskuteczniłam z moim TŻ - i on i ja "pachnęliśmy" czosnkiem, więc daliśmy rade ;) Kozieradkę już użyłam - wodę jako wcierkę a paćkę z nasionek na twarz. Pachnie rosołkiem, niezbyt intensywnie (czubata łyżka zalana połową szklanki wody. Pryszcze wysusza szybko, włosy nie pachną rosołem, ale skóra trochę tak, ale po zmyciu z twarzy jest ok ;)
UsuńLubię rosół, to chyba kupię kozieradkę na DOZie. Kurczę tylko zapomniałam wczoraj dodać ją do zamówienia i muszę czekać na następne, bo u mnie ciężko w zielarskim o to zioło. I też będę ją stosować na twarz i na włosy :))
UsuńMasz rację, będziemy szukać w sklepach spożywczych, w kwietniu siostra przyjedzie z rodziną z Glasgow raczej samochodem, to poproszę ją o zakup dwóch tych olei i prześlę Ci jeden jak będziesz chciała :).
Ja też lubię rosów, wędzony ser i czosnek, ale niekoniecznie sama chciałabym pachnieć jak jeden z tych produktów :P Muszę powiedzieć że działanie na twarz jest błyskawiczne - świetnie wysusza i goi zmiany ;) Na włosy też stosuję, ale na razie nie widzę efektów. Najważniejsze, że nie przetłuszcza włosów ;)
UsuńJeśli to nie problem to bardzo chętnie :)
Fajny plan :) Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńDodaje do obserwowanych i zapraszam do tego samego do mnie. Miło by było zaprzyjaźnić się blogersko :)
Nie dziękuję :P Żeby nie zapeszyć ;) Chętnie zajrzę ;)
Usuń