Dzisiaj recenzja, która miała pojawić się już dawno, ale blogger nie zadziałał i zaplanowany na publikację post tkwił dalej w roboczych :/ A woda brzozowa to ciekawy kosmetyk o wszechstronnym zastosowaniu, do tego tani i dostępny w każdym Rossmanie :)
ISANA HAIR woda brzozowa
Opis producenta:
Producent o dziwo niewiele koloryzował w opisie, gdyż faktycznie preparat nadaje połysk, puszystość i lekko wzmacnia cebulki. Co prawda zapomniał dodać, że preparat należy wcierać w skórę głowy i rozcieńczonym spryskiwać lub spłukiwać włosy. Nie wyobrażam sobie wmasowywania wody brzozowej we włosy.
Skład:
Zawiera substancje nawilżające (propylene glycol, gliceryna, panthenol) a także tytułowy sok z brzozy (konkretnie ekstrakt z liści i sok z brzozy). Skład niezły, ale jako wcierka może obciążać włosy u nasady, gdy nałożymy jej za dużo, natomiast nierozcieńczona stosowana na długość może je wysuszyć, gdyż zawiera alkohol denaturowany.
Cena i dostepność
Tylko Rossmann, 500 ml kosztuje ok. 7 zł (w promocji nawet 5 zł)
Działanie i stosowanie
Produkt kupiłam głównie z myślą o płukance. Do 0,4 l wody (przegotowanej czy mineralnej) dodawałam około 50 ml ISANY i ewentualnie odrobinę octu jabłkowego (choć nie zawsze). Całość mieszałam i odstawiałam, żeby alkohol chociaż częściowo się ulotnił. Następnie po myciu włosów kilkakrotnie spłukiwałam włosy, odciskałam nadmiar i suszyłam włosy (zazwyczaj naturalnie lub na koniec dosuszałam suszarką). W tej roli woda brzozowa sprawdza się znakomicie, włosy są błyszczące i do tego przyjemnie pachną. Nie stosowałam jej co mycie, więc nie było mowy o wysuszeniu włosów.
Drugą metodą było stosowanie ISANY jako wcierka. Przelałam ją do butelki ze spryskiwaczem i po myciu spryskiwałam skórę głowy dzieląc na przedziałki i następnie masowałam. Znów dał się odczuć przyjemny zapach (wodę brzozową kojarzyłam z produktem Barwy o "nęcącym" zapachu denaturatu :/), woda nie obciążyła mi włosów u nasady (nie nakładałam jej za dużo dzięki opakowaniu ze sprayem), ale też nie przedłużyła mi świeżości włosów. Nie zauważyłam wysypu babyhair ani wybitnie przyspieszonego porostu, ale skalp był złagodzony i nawilżony. Żadnego przesuszenia czy podrażnienia.
Myślę, że jest to przyjemny produkt za niewielką cenę. Przyjemnie pachnie, alkohol denat ma w mniejszej ilości niż produkty innych firm, więc ryzyko wysuszenia czy podrażnienia może być mniejsze, ale isopropyl alkohol też może niestety źle działać na wrażliwców. Przyjemnie łagodzi i nawilża skalp, ale nie spodziewajmy się spektakularnych efektów w postaci przyrostu czy zagęszczenia włosów. Z kolei jako płukanka sprawdza się wyśmienicie, gdyż nabłyszcza i nadaje przyjemny zapach włosom.
Stosowałyście? Jak się sprawdziła?
nienawidze jej... stosowałam jako płukankę i przełuszczała włosy ;/
OdpowiedzUsuńByć może za dużo jej dodawałaś do płukanki ;)
UsuńMarika mi ją kiedyś wysłała i z tego co pamiętam jako płukanka była całkiem w porządku :)
OdpowiedzUsuńNie używałam i jakoś mnie nie kusi ;) za to stosowałam płukankę z liścia brzozy i nie zauważyłam jakiś fajnych efektów
OdpowiedzUsuń